Ubyło prawie 20 tys. bydgoszczan

Fot: Bartosz Bieliński

Portal Forsal.pl przygotował zestawienie zmian liczby ludności w miastach wojewódzkich od 1988 do 2013 roku. W tym czasie ubyło 17,8 tys. mieszkańców gminy Bydgoszcz.

Nie jest to na pewno tragiczna liczba jak w Łodzi, gdy granice miasta opuściło ponad 140 tys. mieszkańców. Najwięcej mieszkańców przybyło w tym okresie w Warszawie – ponad 64 tys. i w Rzeszowie – ponad 34 tys. W Toruniu jest to wzrost o 4,2 tys.

 

Często porównywalny z Bydgoszczą Szczecin zaliczył spadek 1,9 tys. mieszkańców, a Gdańsk 3,1 tys. Natomiast w Poznaniu liczba ludności zmalała o 39,4 tys. mieszkańców, czyli ponad dwukrotnie więcej niż w Bydgoszczy – 39,4 tys. (czyli zjawisko bardziej powszechne niż w Bydgoszczy).

 

Przyczyn uciekania ludności jest wiele, począwszy od ujemnego przyrostu naturalnego – w Poznaniu z powodu mniejszej liczby narodzin od zgonu ubyło ponad 13 tys, mieszkańców), po przez migracje do innych miast bądź zagranicę, a skończywszy na osiedlaniu się mieszkańców miast w gminach podmiejskich.

 

To ostatnie zjawisko jest szczególnie powszechne w Bydgoszczy i w Poznaniu. Świadczy o tym chociażby coroczne przybywanie liczby mieszkańców w powiecie bydgoskim. Są to osoby, które na co dzień żyją w Bydgoszczy(pracują, uczą się, korzystają z oferty rozrywkowo-kulturalnej), ale mieszkają w gminie wiejskiej, z której dojazd do centrum miasta zajmuje kilkadziesiąt minut.

 

Socjolog UAM w Poznaniu dr Krzysztof Bondyra na łamach Forsalu przewiduje, że powoli mieszkańcy będą wracać do miast, gdyż codzienne dowożenie dzieci do przedszkoli i szkół dla wielu osób staje się uciążliwe. W jego opinii spodziewać się można renesansu na zasiedlanie miast.

 

W przypadku Bydgoszczy dość poważnym problemem jest jednak także migracja, szczególnie ludzi młodych i zdolnych, którzy większe perspektywy na karierę widzą w większych ośrodkach.