Uderz w stół



27 czerwca red. Ryszard Warta z toruńskich „Nowości” napadł na TMMB broniące Bydgoszcz przed utratą mandatu radnego Sejmiku na rzecz Torunia.  Głównym celem ataku, kolejny zresztą raz, jest udowodnienie, że wszyscy, którzy popierają racje Bydgoszczy są dotknięci toruniofobią i bufonadą – polemizuje na naszych łamach z Nowościami Toruńskimi Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy.

Red. Warta podjął polemikę nie z całym stanowiskiem TMMB, ale z wyrwanymi z kontekstu szczątkami (podkreślonymi i wytłuszczonymi jak poniżej). Jest to zwyczajna manipulacja i robienie czytelnikom wody z mózgu. Zgodnie z uczciwością   dziennikarz odpowiada nie tylko za to co napisał, ale także za to czego nie napisał.

 

Tak na marginesie dodajmy jeszcze, że migracja ludności z największych miast polskich nie jest ewenementem. Wyludnia się nie tylko Bydgoszcz, ale także inne duże miasta polskie. Dla przykładu saldo migracji dla Poznania wynosiło w roku 2009 – 5,84 na 1000 mieszkańców. Jednocześnie warto zauważyć, że przyrost ludności bydgoskiego powiatu ziemskiego przewyższa wszelkie przewidywania. Według prognozy w powiecie miało być 100 tys. osób dopiero w 2013 roku, tymczasem stało się to już w 2007 roku.     

 


Treść stanowiska TMMB (opublikowanego u nas przed tygodniem) wraz podkreśleniem fragmentów do których odnosił się redaktor Warta:

 

Oburzenie bydgoszczan jest powszechne. Kolejny raz nasze miasto zostało zwyczajnie ograne. Tym razem za sprawą odebrania nam jednego mandatu radnego do Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego i przekazania go Toruniowi. A wszystko rzekomo zgodnie z prawem, nakazującym zmniejszanie liczby radnych proporcjonalnie do liczby mieszkańców okręgów wyborczych. Dodajmy: rzecz dotyczyła różnicy rzędu 0,05 proc. Toruń zatem mieć będzie 6, a Bydgoszcz 5 radnych. Automatycznie dawne woj. bydgoskie może liczyć na 15, a byłe toruńskie i włocławskie, choć mniej liczne, na 17 radnych.

 

Pokrętność zapisów polega na kurczowym trzymaniu się ustaleń sprzed wielu lat, w myśl których Bydgoszcz jest samodzielnie okręgiem wyborczym, natomiast Toruń stanowi okręg wyborczy wespół z powiatem chełmińskim i toruńskim. Powszechnym zjawiskiem jest migracja mieszkańców dużych miast, by sięgnąć choćby do przykładu Poznania, do okolicznych gmin. Wielu bydgoszczan nadal funkcjonujących w swym mieście przeprowadziła się choćby do gminy Osielsko więc nie należącej do okręgu Bydgoszczy. Podobnie jest w Toruniu. Ale absurd polega na tym, że to co w jednym okręgu jest niemożliwe, w drugim jest dopuszczalne.

 

Decyzje w tej sprawie mogły być testem na uczciwość działania. Niestety, tego testu, nie zdał marszałek Piotr Całbecki, który nie podjął uczciwej analizy problemu forsując rozwiązanie korzystne dla Torunia. Tego testu nie zdał, wyłączając opozycję, sejmik dowodząc, że nie liczy się z głosem ogółu. A już kompletnie niezrozumiałe jest postępowanie niektórych radnych PO z Bydgoszczy przedkładających doraźne interesy partyjne ponad interes Bydgoszczy. Pewnie niedługo przyjdzie im za to zapłacić.