Od kontrowersyjnej sesji Sejmiku, na której wybrano nowy Zarząd Województwa z marszałkiem Piotrem Całbeckim na czele minęło już 10 dni. Temat ucichł, ale województwo normalnie nie funkcjonuje, bo Zbigniew Ostrowski jednocześnie jest wicewojewodą i wicemarszałkiem, czyli łączy funkcję niezgodnie z prawem. Próbuje się przechodzić z tym stanem rzeczy do porządku dziennego, ale tak się po prostu nie da.
Przede wszystkim mamy sytuację taką, że Zbigniew Ostrowski mimo chęci rezygnacji ze swojej funkcji, nie uzyskał do dzisiaj akceptacji premier rządu Ewy Kopacz, która szefuje także Platformie Obywatelskiej. I tutaj należy zadać pytanie – dlaczego tak jest?
Analizując wypowiedzi polityków PO, w tym minister Teresy Piotrowskiej dojść można do refleksji, że premier została oszukana przez kilku działaczy PO na czele z marszałkiem Piotrem Całbeckim, bo przecież zupełnie inna była umowa. Bydgoszcz miała otrzymać bowiem w zamian za zaakceptowanie Całbeckiego jako marszałka, dwóch przedstawicieli w Zarządzie Województwa. W praktyce nie otrzymała żadnego, bo co prawda wicemarszałek Ostrowski mieszka w Bydgoszczy, ale Całbecki wskazał go jako zaufanego sobie współpracownika.
Mamy zatem taką sytuację, że premier dymisji Ostrowskiego nie przyjęła do dzisiaj i łączy on dwie funkcję , co jest prawnie zakazane. Mamy bowiem taki absurd, że jako wicewojewoda prowadzi nadzór nad działaniami Zarządu Województwa, którego jest członkiem.
Teraz pozostaje pytanie, jak długo taka wręcz komiczna sytuacja będzie miała miejsce?