Wroński: ZIT bez Kruszwicy to samorządowa zbrodnia

Marcinowi Wrońskiemu do objęcia fotela prezydenta Inowrocławia zabrakło zaledwie 347 głosów. W pierwszym po wyborach wywiadzie dla Portalu Kujawskiego odnosi się do aktualnej sytuacji politycznej w województwie, wyrażając przy tym dezaprobatę, że inowrocławskie władze nie chcą budować partnerskich relacji z Bydgoszczą.

 

Czy liczba 347 śni się Panu po nocach?
Tylko 347 głosów dzieliło Inowrocław od bardzo potrzebnych zmian. O ich potrzebie świadczy skala bezrobocia, emigracji zarobkowej i zadłużenia miasta. Nieznacznie z moją wizją przemysłowego miasta dającego miejsca pracy i perspektywy wygrała wizja miasta parkowo-fontannowo-pomnikowego. Szanuję wynik wyborców, lecz żal mi Inowrocławia, bo przez najbliższe 4 lata skazany będzie na dalszą stagnację .

Nie chcę nazywać tego wyniku porażką, no ale wygrać Pan nie wygrał. Czy w jakiś sposób podcięło to Pana skrzydła?
Uzyskałem 49,2% , prawie 11 tys. głosów. Nikt w historii wyborów prezydenckich w Inowrocławiu poza mną i panem Brejzą nie przekroczył granicy 10 tys. głosów, więc wynik jest sukcesem. Oczywiście czuję pewien niedosyt, bo różnica była minimalna, ale maszeruję dalej.

Został Pan w końcu jednak radnym miejskim. Jakie plany ma Marcin Wroński na najbliższą kadencję?
W Radzie Miejskiej, będę aktywnie reprezentował moich wyborców. W pierwszym tygodniu zwróciłem już uwagę na zbędne koszty funkcjonowania Rady Miejskiej. Podważyłem zasadność utrzymywania z pieniędzy podatników 3 wiceprzewodniczących w 23 osobowym gremium. Złożyłem uchwałę zmniejszającą ilość komisji w Radzie Miejskiej. Mamy w Inowrocławiu aż 11 komisji, w Pile 4 , w Gnieźnie 5 i tam rady miejskie funkcjonują sprawniej niż u nas, a utrzymywanie tylu przewodniczących komisji kosztuje. Będę pilnował publicznych pieniędzy i proponował prorozwojowe rozwiązania.

W czasie kampanii mówił Pan o potrzebie bliższej współpracy Inowrocławia z gminami powiatu inowrocławskiego, a nie jak ma teraz zamykania się miasta na nie?
Miasto od 12 lat nie współpracuje w powiatem, jest to poważny błąd na którym tracą mieszkańcy. Z powiatem trzeba współpracować, a nie tylko myśleć jak go przejąć politycznie. Trzeba tutaj powiedzieć, to iż budowanie obszaru funkcjonalnego Inowrocławia w ramach tzw. ZIT bez np. Kruszwicy było w mojej opinii po prostu zbrodnią samorządową.

Zgodę na taki ZIT dał jednak marszałek województwa
Dodać należy, że także w pewnym sensie współpracownik mojego konkurenta i jego syna, bo to przecież toruńska frakcja PO jest ważną częścią jego zaplecza politycznego. Uważam, że ten układ polityczny u steru w województwie nie służy jednak rozwojowi kujawsko-pomorskiego. Pod względem bezrobocia jesteśmy drudzy od końca i podobne lokaty zajmujemy we wszelkich innych rankingach. Ubolewam, że relacje z Bydgoszczą wyglądają beznadziejnie, choć to miasto powinno być naszym parterem.

Jeżeli prezydent Brejza podpisuje się pod pismami w obronie marszałka Całbeckiego, po części przeciwko Bydgoszczy to czemu Pan się dziwi?
Bydgoszcz powinna być naturalnym partnerem dla Inowrocławia, jednak tak nie jest. W województwie powinna być zachowana równowaga. Startowałem na fotel prezydenta, aby móc tę sytuację również zmienić, bo to nie służy dobrze przyszłości naszego wspólnego regionu.

Z drugiej strony dobre relacje prezydenta z marszałkiem może coś pomogą miastu.
Niech Pan spojrzy na to jak wyglądał w ostatnich dwóch kadencjach podział środków unijnych, bo przeliczając na mieszkańca, to Inowrocław i powiat inowrocławski mogą czuć się poszkodowani. Nie mówię już wszelkich zapowiedziach dotyczących BIT City. Inowrocław z tych dobrych relacji nie ma jak Pan widzi nic