Wspierał sprzedaż KPEC-u. Nie szkodzi, z list PiS-u wystartuje



Dyrektor podległego marszałkowi Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego Tadeusz Kondrusiewicz wystartuje z wysokiego miejsca na liście PiS mimo, że to jego postawa zdecydowała kilka tygodni temu, że wniosek partii Jarosława Kaczyńskiego o zablokowanie sprzedaży Komunalnego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej upadł. Lokalne struktury PiS musiały się jednak dostosować do zaleceń partyjnych wysłanych z  Warszawy.

 

Kondrusiewicz wystartuje z 3 miejsca w okręgu nr 3 (Fordon). Decyzja o zmianie układu miejsc na tej liście zapadła na kilka godzin przed ostatecznym terminem zgłaszania kandydatów. Za Kondrusiewiczem miał osobiście optować Zbigniew Ziobro przedstawiając go, jako kandydata Solidarnej Polski, choć Tadeusz Kondrusiewicz w życie tej partii się nie włączał nigdy.

 

Kondrusiewicz w 2009 roku został wyrzucony z PiS za to, że wraz z kilkoma radnymi współpracującymi z ówczesnym prezydentem Konstantym Dombrowiczem głosował za prywatyzacją KPEC-u, co było sprzeczne z programem partii. Na kolejną kadencję został wybrany właśnie z list Dombrowicza.  

 

Kilka tygodni temu radni PiS podjęli próbę zablokowania zgody na tę sprzedaż miejskiej spółki, właściwie w ostatniej już możliwej chwili. Pod wnioskiem o nadzwyczajne obrady Rady Miasta Bydgoszczy podpisał się też radny Kondrusiewicz, który na obrady już jednak nie dotarł. W głosowaniu był remis, czyli wniosek blokujący zgodę na sprzedaż upadł.

 

– Trzeba jasno to bydgoszczanom powiedzieć, że osoby protegowane przez prezydenta Dombrowicza są współodpowiedzialne za tą porażkę – grzmiał na konferencji prasowej w dniu 4 czerwca kandydat na prezydenta z ramienia PiS Marek Gralik obwiniając radnych Kondrusiewicza i Macieja Grześkowiaka o fiasko tej inicjatywy.

 

Okazuje się jednak, że Tadeusz Kondrusiewicz jest człowiekiem PiS skoro startuje z list tego ugrupowania.

 

Do kulis zmiany kształtu listy wyborczej w Fordonie wrócimy. Listy PiS nie są nam jeszcze w pełni znane, docierają do nas sygnały, że kontrowersyjnych kandydatów może być więcej.