Formuła funkcjonowania lokalnych przewozów pasażerskich wdrożona w 2008 roku przez ministra Cezarego Grabarczyka nie sprawdziła się. Przewozy Regionalne są mocno zadłużone, a na dodatek spada ich udział w rynku. Obecnie w całej Polsce Przewozy Regionalne obsługują około 300 tys. pasażerów dziennie.
Sześć lat temu minister infrastruktury Cezary Grabarczyk zdecydował się przekazać należące do Skarbu Państwa Przewozy Regionalne marszałkom województw. Zdaniem wielu ekspertów celem tego zabiegu było przeniesienie ciężaru finansowania lokalnych przewozów, które przynoszą największy deficyt, w ręce samorządów.
Od razu zaczęły się problemy, gdyż marszałek województwa mazowieckiego, który posiadał swojego przewoźnika kolejowego nie był zainteresowany rozwojem tej spółki mimo, iż jego województwo posiadało najwięcej akcji. Szybko powstały też Koleje Wielkopolskie, a w ślad za tym województwem poszły kolejne regiony.
Z tego powodu udział Przewozów Regionalnych w rynku spada, a część współwłaścicieli nie jest zainteresowana rozwojem spółki. W 2013 PR zanotowały około 60 mln zł straty. Na dodatek od grudnia w naszym województwie większość linii przejęła prywatna firma Arriva, która zaproponowała niższe stawki.
W kujawsko-pomorskim sytuacja jest zatem dość napięta, a związkowcy grożą nawet najbardziej dotkliwą formą protestu, czyli strajkiem generalnym.
Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju rozważa dwa scenariusze wyjścia z problemu. Pierwszy to ponowna nacjonalizacja Przewozów Regionalnych, czyli przejęcie akcji od samorządów przez państwo. Wydaje się on jednak mało prawdopodobny, gdyż na przeniesienie finansowania lokalnych przewozów na Skarb Państwa, nie zyska raczej akceptacji ministra finansów.
Druga propozycja zakłada przekazanie majątku Przewozów Regionalnych marszałkom województw, którzy w oparciu o nie powołali by swoich przewoźników.