Astoria Bydgoszcz wreszcie wygrała



Sobotnie starcie w Bydgoszczy było dla obu drużyn szansą na przełamanie serii porażek. Lepiej taką okazję wykorzystali podopieczni Przemysława Gierszewskiego.

Dwie porażki i zero zwycięstw w pierwszych kolejkach sezonu 2015/2016. Tak w skrócie przed sobotnim spotkaniem wyglądał bilans Astorii Bydgoszcz i Spójni Stargard Szczeciński. Potencjalny zwycięzca mógł wreszcie przełamać fatalną serię i z większą nadzieją patrzeć w dalszą część rozgrywek. Mocniej do serca te słowa wzięli sobie podopieczni Przemysława Gierszewskiego.

 

Dla bydgoszczan był to też pierwszy mecz w tym sezonie w Artego Arenie i ci chcieli dobrze zaprezentować przed swoimi kibicami. W pierwszej połowie na parkiecie dominował jednak chaos i lepiej w takiej nerwowej grze czuli się zawodnicy gości, którzy lepiej rozpoczęli potyczkę z Astorią. Szczególnie celnie punktował Damian Pieloch, który do przerwy rzucił jedenaście punktów. Nie wiadomo dlaczego opiekun Spójni trzymał na ławce w drugiej kwarcie swojego zawodnika aż przez siedem minut.

 

Na moment przed zejściem do szatni bydgoszczanie odrobili straty i prowadzili 36:35. Taki wynik zwiastował spore emocje w drugiej połowie. I tak też rzeczywiście się stało. Obie drużyny bardziej poukładały swoją grę i cały czas oglądaliśmy wyrównaną rywalizację. Do połowy trzeciej kwarty żadna ze stron nie mogła wypracować sobie większej przewagi niż dwa, trzy oczka. Szybciej nerwy opanowali jednak miejscowi.

 

Kluczem do sukcesu bydgoskiego zespołu było podwyższenie składu przez Przemysława Gierszewskiego. Trójka wysokich koszykarzy, czyli Mateusz Fatz, Mikołaj Grod oraz momentami poobijany Dorian Szyttenholm skutecznie rozbili strefę postawioną przez graczy ze Stargardu Szczecińskiego. Dobrze do gry wprowadził się też młody rozgrywający Karoll Kutta, z którym ogromne problemy miała defensywa Spójni. Kutta udanie zastąpił słabo dysponowanego tego dnia Pawła Lewandowskiego. Natomiast liczni fani Spójni długo nie mogli się pogodzić z fatalną formą swojego zespołu.

 

– Kluczem do naszego zwycięstwa było ograniczenie liczby strat z pierwszej połowy, kiedy przeciwnicy odebrali nam aż trzynaście piłek. Dobre zawody rozegrał też Mateusz Fatz. Takiej postawy od niego oczekujemy – cieszył się po meczu trener Gierszewski.

 

Astoria Bydgoszcz – Spójnia Stargard Szczeciński 76:67 (18:22, 18:13, 26:20, 14:12)

 

Astoria: Robak 16 (2), Grod 14, Fatz 13, Szyttenholm 9, Laydych 8 (2), Mazur 7 (1), Kutta 7 (1), Lewandowski 2, Barszczyk 0, Łucka 0.

 

Spójnia: Pieloch 16 (1), Pytyś 15, Pacocha 13 (3), Raczyński 10 (1), Bigus 6, Wróblewski 3 (1), Koziorowicz 2, Soczewski 2, Bodych 0.