Będzie ,,parodia konkursów o środki unijne”?

Radni województwa z okręgu bydgoskiego ponad podziałami napisali list do marszałka województwa i minister Ewy Wasiak w sprawie działań Zarządu Województwa, który wyeliminował kilka ważnych dla Bydgoszczy projektów, z szansy uzyskania dofinansowania jeszcze przed rozpisaniem konkursów.

– Za trzy lata zapewne usłyszymy, że Bydgoszcz nie potrafi pisać wniosków – mówił na wspólnej konferencji prasowej radny Roman Jasiakiewicz, który jasno podkreślał, że podobnie jak w perspektywie unijnej 2007-2013 Bydgoszcz przy podziale środków unijnych może zostać poszkodowana.

 

Sprawa tyczy się tzw. SZOOP-a, czyli Szczegółowego Opisu Osi Priorytetowych, który opracował Zarząd Województwa w celu uszczegółowienia, na jakie projekty samorządy z kujawsko-pomorskiego będą mogli otrzymać za pośrednictwem Urzędu Marszałkowskiego środki unijne. Zapisy zawarte w SZOOP uniemożliwiają Bydgoszczy pozyskanie środków na II etap budowy Trasy Uniwersyteckiej (przebicie od Mostu Uniwersyteckiego w kierunku Alei Jana Pawła II, czyli też lotniska), budowę ścieżek rowerowych, czy budowę szkoły i przedszkola w Fordonie.

 

Radnym takie postępowanie się nie podoba, gdyż samorządy, w tym Bydgoszcz do tych inwestycji przygotowywały się od dawna, zaś jedna decyzja marszałków uniemożliwia miastu pozyskanie środków na te cele. Z konferencji radnych można wyczytać, że sposób rozgrywania kwestii RPO przez Zarząd Wojewódzka sugeruje, że konkursy dla samorządów w pewnym sensie będą nakierowane na wskazane przez marszałków projekty. Radny Jasiakiewicz użył stwierdzenia, że będzie to ,,parodia konkursów”, natomiast zdaniem radnego Andrzeja Walkowiaka SZOOP staje się tutaj elementem ,,podwójnego sita”, które ma zwiększać szansę, że konkursy rozstrzygnięte zostaną po myśli marszałków.

 

Radni: Dorota Jakuta, Zbigniew Pawłowicz, Roman Jasiakiewicz i Andrzej Walkowiak we wspólnym liście do marszałka stwierdzają, że utrzymanie zapisów SZOOP podważa sens idei przeprowadzania konkursów. Zaznaczają przy tym, że skoro Bydgoszcz złożyła 138 uwag do tego dokumentu, zaś Toruń 136, to świadczy o oderwaniu od rzeczywistości tego opracowania. Radny Zbigniew Pawłowicz stwierdził, że tak duża liczba uwag powinna sugerować autorom SZOOP, napisanie całego dokumentu od nowa.

 

Wątpliwości o efektywność

Radny Andrzej Walkowiak wyraził pogląd, że utrzymanie tego typu zapisów sprawi, że środki unijne będą wydane nieefektywne, przy tym przytoczył przykłady błędnie wydanych środków w poprzedniej perspektywie finansowej. SZOOP zakłada, że budowa szkół będzie możliwa z RPO tylko na obszarach wiejskich, zaś zdaniem Walkowiaka w tak dużej dzielnicy jak Fordon, tego typu placówka będzie wstanie funkcjonować znacznie bardziej efektywnie niż na terenach wiejskich. W podobny sposób radny ocenił kwestię budowy ścieżek rowerowych – W Bydgoszczy będą one miały znacznie większy potencjał.

 

Wicemarszałek obiecał ścieżki rowerowe, ale…

We wtorek radni województwa spotkali się z prezydentem Rafałem Bruskim i wicemarszałkiem Zbigniewem Ostrowskim. Wicemarszałek bronił większości zapisów SZOOP, obiecał jednak, że Bydgoszcz będzie mogła budować ścieżki rowerowe, co tylko rozwścieczyło radnego Romana Jasiakiewicza. Radny wyraził bowiem oburzenie brakiem przejrzystych zasad, co jego zdaniem jest główną przyczyną patologii samorządowych w kujawsko-pomorskim.

 

– Mamy rozdawnictwo środków na telefon wedle preferencji marszałków – wyjaśniał na konferencji prasowej Jasiakiewicz. Zarząd Województwa w uchwale przyjmuje bowiem zasady po jednej myśli, zaś później wicemarszałek stwierdza, że coś tam Bydgoszczy jednak może dać.

 

Zdaniem Romana Jasiakiewicza obecna forma ustawy o samorządzie wojewódzkim się nie sprawdza, gdyż radni wojewódzcy mogą kontrolować wydatkowanie tylko budżetu województwa, który wynosi rocznie kilkaset milionów złotych, gdy na miliardy euro z RPO nie mają żadnego wpływu, gdyż tutaj pełnie władzy ma Zarząd Województwa, który ze swoich decyzji przed radnymi się nie musi rozliczać.

 

Konkursy ktoś ustala

Przed tygodniem prezydent Rafał Bruski wyraził publicznie obawę, że marszałek będzie mógł faworyzować wytypowane przez siebie projekty na etapie tworzenia konkursów. Bowiem to urzędnicy marszałka będą decydować jakie kryterium będzie wyżej oceniane.