Czerwona linia ochrony marszałków oraz ciągły brak wydruków głosowań

W trosce o ,,jakość debaty” przewodniczący Sejmiku Ryszard Bober z PSL zakazał zbliżania się fotoreporterom i kamerzystom na merytorycznych punktach do miejsca, gdzie przesiadują marszałkowie. Radni województwa z Bydgoszczy do dzisiaj nie mogą się jednak doprosić publikowania w internecie wydruków z głosować, a co dopiero już mówić o możliwości oglądania retransmisji z obrad.

 

W poniedziałek radny Roman Jasiakiewicz jak podkreślał, wnioskował już po raz trzeci, aby w sprawozdaniach z obrad Sejmiku, umieszczać jako załącznik wydruki z imiennymi wynikami głosować. Takie rozwiązanie w przypadku bydgoskiego samorządu od kilku lat jest normą. Wydaje się bowiem, że wystarczy polecić pracownikom Biura Sejmiku wykonanie prostych czynności. Na toruńskim Sejmiku to takie proste jednak nie jest, gdyż do wypowiedzi Jasiakiewicza odniósł się radny Waldemar Przybyszewskim wybrany z okręgu toruńskiego, który wyjaśniał, że nad sprawą pracuje specjalna komisja Sejmikowa.

 

Natomiast radny Andrzej Walkowiak, po uzgodnieniu z redakcją Portalu Kujawskiego, zaproponował, że skoro marszałkom filmowanie ich wypowiedzi dekoncentruje, to można przecież wykorzystać obraz rejestrowany obecnie przez zamontowane na sali kamery, przez które prowadzona jest transmisja on-line. Problem jednak w tym, że odbywa się ona w godzinach porannych, co wielu mieszkańcom województwa uniemożliwia oglądanie. Walkowiak zaproponował zatem, aby wzorem Sejmu RP nagrania były dostępne w internecie w formie retransmisji oraz dodatkowo zainteresowane media, mogły je do dalszej obróbki pobierać. Z takiego rozwiązania wszystkie strony powinny być zatem zadowolone.

 

Do tej propozycji odniósł się tylko przewodniczący Ryszard Bober, który poinformował, że w wakacje będzie wymieniane w sali obrad nagłośnienie i być może po wakacjach się o tym pomyśli. Mając jednak doświadczenie z publikacją imiennych wyników głosowania, można wyrazić obawę, że w tej kadencji, które niedawno się przecież rozpoczęła, takie rozwiązanie nie zostanie mieszkańcom udostępnione.

 

Odnieść można wrażenie, że marszałkom i przewodniczącemu Sejmiku nie chodzi tutaj o dekoncentrowanie przez ich przez kamerzystów, ale bardziej o to, że ich wypowiedzi mogą być retransmitowane w przyszłości.

 

Przestrzeń, której nie powinni przekraczać fotoreporteży i kamerzyści, została przez przewodniczącego Bobera nazwana – czerwoną linią.

 

[iframe width=”419″ height=”236″ src=”https://www.youtube.com/embed/gqzS1U6KND8″ frameborder=”0″ allowfullscreen ]