Gralik obawia się poszkodowania Bydgoszczy w kolejnej perspektywie unijnej



Zdaniem kandydata na senatora Marka Gralika zmiana zasad wyboru marszałków wiele nie zmieni, gdyż za trzy lata większość pieniędzy z Regionalnego Programu Operacyjnego będzie już podzielona. Bydgoski radny uważa, że bardziej na szczeblu parlamentarnym powinniśmy się skupić na zwiększeniu kontrolii wydatkowanych przez marszałków środków.

– Władza marszałka jest tak silna, gdyż dysponuje on dużymi środkami z Unii Europejskiej – mówił radny Marek Gralik, który kandyduje na senatora. W jego opinii na wprowadzenie bezpośrednich wyborów marszałków jest już trochę za późno, gdyż pierwszego marszałka w ten sposób wybralibyśmy dopiero w 2018 roku – Będzie on wówczas tak naprawdę dokańczał dzieło poprzednika – uważa Gralik.

Zdaniem kandydata Bydgoszcz spokojna o rozdział środków unijnych być nie może – Jest powszechne przekonanie, że Bydgoszcz w perspektywie 2007-2014 została poszkodowana. Według różnych obliżeń Toruń otrzymał 20-30% więcej od Bydgoszczy. W przypadku przeliczania na mieszkańca różnica ta jest bliska 200%.

 

– Czy możemy być już dzisiaj niespokojni o nową perspektywę? – pyta Gralik – Czy podobnie będziemy mówili w 2020 roku o poszkodowaniu Bydgoszczy?

 

Radny bydgoski Marek Gralik ma obawę, że tak może być, czego przesłanką są dyksryminujące zachodnią część województwa zapisy Planu Spójności Komunikacynej, który zakłada, że inwestycje w kolej z RPO, będą prowadzone właściwie tylko po wschodniej stronie Wisły. W opinii Gralika poza liniami kolejowymi nr 356 i 209, dla Bydgoszczy będą ważne też drogi wojewódzkie: będąca ostatnio na ustach Trasa Uniwersytecka, ale też droga wojewódzka nr 256 od ulicy Kasztelańskiej z przebieciem do drogi krajowej nr 5 (powstałaby atlernatywa dla trasy W-Z w komunikacji z Fordonem), oraz odcinek drogi wojewódzkiej nr 223 na terenie gminy Białe Błota, aż do granicy Bydgoszczy (ulica Szubińska). Gralik mówił o trwających konsultacjach społecznych nad tym dokumentem, ale wyraził przy tym obawę, że uwagi mieszkańców i samorządów będzie rozpatrywał zespół podległy marszałkowi Piotrowi Całbeckiemu.

 

Kandydat podkreślał, że kluczowe będą najbliższe miesiące, stąd też bezpośredni wybór marszałków od 2018 roku na niewiele się zda. Z racji przygotowywania się Polski do alokacji nowych środków unijnych, za późno jego zdaniem jest też na zmiane ustawy o prowadzeniu polityki rozwoju, która daje tak duże uprawnienia przy rozdziale tych pieniędzy marszałkom.

 

Marek Gralik uważa, że dobrą drogą jest inicjatywa klubu poselskiego SLD, który chciał powołać komisję ds. kontroli wydatkowania środków unijnych, w której zasiedliby parlamentarzyści. Inicjatywa ta ma już dobre 2 lata, ale w Sejmie utknęła w martwym punkcie – Z powodu nieprzychylności głównie posłów PO, nie ujrzała ona światła dziennego.