Kto może być beneficjentem niestartowania Jasiakiewicza?



Decyzja o nieumieszczeniu na listy Zjednoczonej Lewicy Romana Jasiakiewicza była kontrowersyjna. Przewodniczący miejskich struktur SLD Jan Szopiński pisał wprost, że osłabia się w ten sposób komitet, gdyż elektorat Jasiakiewicza tworzyli nie tylko sympatycy lewicy, ale też środowiska sprzeciwiające się marginalizowaniu Bydgoszczy przez Zarząd Województwa.

W wyborach do Sejmiku Roman Jasiakiewicz uzyskał w Bydgoszczy fenomenalny wynik ponad 13 tys. głosów. Nie był przy tym liderem listy SLD, a i tak zdobył wyższy wynik niż kandydatka tej partii na prezydenta Anna Mackiewicz. Można zatem zauważyć, że jego elektorat był znacznie szerszy niż lewicy.

 

Zapewne część wyborców Jasiakiewicza zniesmaczonych polityką przy układaniu list Zjednoczonej Lewicy nie pójdzie w ogóle na wybory. Pozostali z grupy probydgoskiej będą natomiast do zagospodarowania przez innych kandydatów.

 

W Sejmiku obok Jasiakiewicza zasiada były poseł Andrzej Walkowiak, który będąc nr 5 na liście PiS ma szansę wrócić do parlamentu. Należy on obok Romana Jasiakiewicza do aktywniejszych radnych, choć można zauważyć, ze cały czas w środowisku probydgoskim znajduje się nieco w cieniu. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest na pewno to, że Walkowiak do polityki wrócił tak naprawdę dopiero w grudniu, zaś Jasiakiewicz w ostatnich latach dał się zapamiętać jako charyzmatyczny Przewodniczący Rady Miasta Bydgoszczy.

 

Walkowiak może zatem po cichu się cieszyć z decyzji lewicy, gdyż ma szansę przejąć część elektoratu Jasiakiewicza. Andrzej Walkowiak jako poseł dużo energii poświęcił walce o drogę ekspresową S-5. Już w 2009 roku przestrzegał, że lokalny spór o jej przebieg może zagrozić realizacji inwestycji w terminie. Jak pokazała przyszłość miał rację, gdyż na Euro2012 S-5 nie powstała. Przetargi na wykonanie prac budowlanych rozstrzygnięto dopiero kilka tygodni temu, w przypadku części są jednak odwołania, co może o kolejne tygodnie postępowania przedłużyć.