Marszałek lekceważy pielęgniarki. Gowin przestrzega: Wkrótce ich zabraknie

W województwie kujawsko-pomorskim na 1 tys. pacjentów przypada zaledwie 4,5 pielęgniarki, jest to średnia niższa od krajowej (5,2) i znacznie niższa od sytuacji w krajów Europy Zachodniej, która kusi Polki lepszymi warunkami pracy. Przewiduje się, że pielęgniarek będzie nadal ubywać.

Na temat trudnej sytuacji w służbie zdrowia mówił w piątek lider Polski Razem Jarosław Gowin, któremu towarzyszyły przedstawicielki Komitetu Ochrony Pielęgniarek i Położnych Województwa Kujawsko-Pomorskiego. Alarmowali oni – średnia wieku pielęgniarek i położnych w Polsce to około 48 lat.

 

Jak się okazuje z oficjalnych danych NFZ, największą grupę wśród pielęgniarek tworzą panie w wieku 51-67 lat, czyli osoby, które zbliżają się do wieku emerytalnego. Problemem jest jednak to, że nie będzie miał kto ich zastąpić. Z wewnętrznych badań organizacji pielęgniarskich wynika, że tylko 10% studentek kierunku pielęgniarstwa planuje wykonywać ten zawód w Polsce.

 

Polskie pielęgniarki uchodzące za jedne z najlepszych w Europie (wysoki poziom kształcenia), są atrakcyjne dla dla rynków pracy na zachodzie. We wschodnich landach Niemiec godzinowa stawka pracy wynosi 8,65 euro, na zachodzie jeszcze więcej.

 

Marszałek nie zechciał się spotkać

Od kwietnia przedstawicielki Komitetu Ochrony Pielęgniarek i Położnych próbują się spotkać z marszałkiem województwa Piotrem Całbeckim, któremu podlega kilka szpitali. Do dzisiaj jak jednak informują, marszałek nie znalazł dla nich czasu.

 

 

Fiasko rozmów z rządem

Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, chcąc przeciwdziałać zjawisku emigracji zarobkowej wśród przedstawicielek tej branży, zaproponował rządowi, aby do 2018 roku zwiększyć wynagrodzenie pielęgniarek o 1500 zł. Miałoby się to odbywać stopniowo, po 500 zł rocznie. Rząd zgodził się tylko na jednorazową podwyżkę w wysokości 300 zł brutto, czyli pielęgniarka otrzymałaby 174 zł na rękę.

 

Nie tylko problemem brak pieniędzy

Goszczący w Bydgoszczy Jarosław Gowin przyznał, że problemy służby zdrowia w Polsce nie są związane wyłącznie niskimi środkami budżetowymi, ale też w grę wchodzi racjonalność ich wydatkowania. Gowin poruszył przykład uciekających pieniędzy na wskutek działań korporacji farmaceutycznych.

 

Lokalne przykłady niegospodarności przedstawił natomiast radny wojewódzki Andrzej Walkowiak, który przypomniał, że kilka miesięcy temu Sejmik zdecydował o poręczeniu dużego kredytu na inwestycje medyczne w województwie, choć radnym marszałkowie nie chcieli przedstawić dokładnie na jakie inwestycje te pieniądze zostaną wydatkowane. Zatem organ kontrolujący Zarząd Województwa, jakim jest w świetle polskiego prawa Sejmik, wyraził zgodę na działania, o których nie ma zbytniego pojęcia.

 

Oberwało się także byłemu dyrektorowi Centrum Onkologii Zbigniewowi Pawłowiczowi. Walkowiak zarzuca mu, że za jego urzędowania szpital kupił sprzęt diagnostyczny za kilkadziesiąt milionów złotych, na dodatek bez przetargu i obecnie to urządzenie prawie jest nieużywane, gdyż już wówczas było wiadomo, że NFZ tego typu badań nie dofinansowuje.