Pora zacząć apelować do Polaków, aby w niedziele 10 maja poszli do urn i wzięli udział w wyborze prezydenta Rzeczypospolitej, w szczególności, że mamy dość duży wybór z jedenastu kandydatów. Trudno jednak zachęcać do udziału w wyborach, gdy niektóre środowiska próbują mówić, że wybory będą sfałszowane. Tym samym pośrednio oskarżając członków Obwodowych Komisji Wyborczych o niecne cele.
Z wielkim zdziwieniem czytam o teorii spiskowej, iż w lokalach wyborczych możemy otrzymać długopisy ze specjalnymi wkładami, z których tusz znika po kilku godzinach. Taką urągającą inteligencji wyborców teorię forsują media związane z Gazetą Polską, gdzie w Radzie Nadzorczej zasiada wydający się za poważnego europoseł Ryszard Czarnecki.
Osoby lubiące tego typu teorie sobie mogą łatwo dodać, że wyparowywać będą tylko krzyżyki na na kandydatów innych, niż na rzecz których ma się odbyć przewidywane fałszerstwo.
Wybory będą przeprowadzać setki tysięcy Polaków
W samej tylko Bydgoszczy w Obwodowych Komisjach Wyborczych pracować będzie ok. 1.5 tys. osób. Będą to w dużej mierze osoby polityką się nie interesujące. Zgodnie z przepisami wyborczymi, członkowie komisji delegowani są przez szczególne komitety, czyli znajdziemy w komisjach zwolenników różnych kandydatów. W ten właśnie sposób odbywać się ma samokontrola wyborów.
Sam osobiście kilka razy zasiadałem w komisjach, pełniąc funkcje przewodniczącego i zastępcy przewodniczącego. Jakoś nigdy żadnemu ze sobie podległych członków nie zarzuciłbym fałszowania wyborów. Stąd też uważam, że mówienie o masowych fałszerstwach jest wobec członków OKW po prostu nie uczciwe.
Ryzyko nieprawidłowości istnieje
Owszem w szczególności w wyborach samorządowych, dochodzi do różnego rodzaju nieprawidłowości, niekiedy w obszarach wiejskich mogą być to fałszerstwa na małą skalę, ale to nie uzasadnia mówienia już dzisiaj, że wybory prezydenckie będą sfałszowane. Dochodzi też na wsiach do dziwnych sytuacji, jak w gminie Koronowo podczas ostatnich wyborów, gdzie przywieziono do lokalu grupę pijanych wyborców – podejrzewać można, że wcześniej były częstowane przez osoby powiązane z jednym z kandydatów alkoholem.
Od tego jednak są przedstawiciele różnych komitetów wyborczych, aby reagować na takie sytuacje. Dodatkowo każdy komitet może zgłosić do każdej obwodowej komisji tzw. ,,mężów zaufania”, którzy mogą obserwować przebieg pracy w danym obwodzie oraz wnosić swoje uwagi do protokołów. Przeglądając po ostatnich wyborach samorządowych protokoły, zbyt wiele takich uwag nie zauważyłem.
Z mężami zaufania jest zawsze problem taki, iż jest to funkcja nieodpłatna. Przyznam jednak ze zdziwieniem, że Prawo i Sprawiedliwość mówiące najgłośniej o fałszerstwach wyborczych i zachęcających swoich sympatyków do bycia mężami zaufania, do tej pory nie wpadło na pomysł, aby delegować do tej funkcji osoby, które partii zawdzięczają stanowisko. Mam tutaj na myśli posłów i radnych, którzy mogliby dać przykład innym sympatykom.