Niech wydatki na promocję przynoszą rzeczywiście taką korzyść Bydgoszczy

Fot: Bartosz Bieliński

Ratusz wkrótce rozda zainteresowanym podmiotom 700 tys. zł na promocję miasta. Dokładniej ogłoszono konkurs, w którym każdy mający pomysł na promocję Bydgoszczy ma szansę na wsparcie swojej inicjatywy. Na pierwszy rzut oka pomysł urzędników dość ciekawy, ale praktyka pokazuje, że finansowane jest ostatecznie coś co promocją trudno nazwać.

Na pochwałę zasługuje tutaj na pewno zauważenie, że przez organizacje pozarządowe miasto może się promować i niekiedy nawet dość skutecznie. Ogólnie przyjęło się, że tzw. NGO czy trzeci sektor, potrafią wykonywać zadania zlecane im przez gminy znacznie skuteczniej, niż gdyby w całości musiały być organizowane przez samorząd. Taka filozofia współpracy bardzo dobrze sprawdza się w sprawach związanych z pomocą społeczną czy ochronie zdrowia w ramach działalności profilaktycznej.

Teraz jednak odniosę się drugiej strony medalu – konkurs na zadania promocyjne w roku 2014 wygrało wiele zadań polegających na organizacji imprez rozrywkowych. Dość duże pieniądze poszły na koncerty, które bezpośrednio promocją miasta nie są, a jak pośrednio przynoszą jakieś efekty, to i tak dość niewielkie. I właśnie te doświadczenia z ubiegłego roku wywołują u mnie duży dystans do trwającego obecnie naboru. No bo skoro uznano za lepszą promocję koncert w ramach święta ulicy niż festiwal historyczny w Wyszogrodzie, to coś wydaje się tutaj nie tak? Nie chce w tym miejscu lobbować za Wyszogrodem, bo większość gości była z naszego regionu, stąd też nie jest to też typowa promocja.

Brakuje jednak innowacyjnych pomysłów na promocję Bydgoszczy za granicą, czy w innych regionach Polski, co by niosło wieść o istnieniu naszego pięknego miasta do osób go nie znających. Kilka tygodni temu pisałem o promocji zagranicznej, nawiązując do debaty na sesji Rady Miasta, gdzie jeden z radnych stwierdził, że NGO zbyt mało się angażują w promocję zagraniczną. Mamy wiele miast partnerskich, ale relacje głównie odbywają się na poziomie kurtuazji pomiędzy ich władzami. Na poziomie organizacji pozarządowych nie dzieje się tak naprawdę zbyt wiele ciekawego.

Owszem urząd przyjął pewne kryteria oceny wniosków, których w tym momencie nie chcę oceniać, bo niestety największym problemem jest to, że nikt nie składa wartościowych wniosków. W rezultacie pieniądze zamiast służyć promocji Bydgoszczy zostaną wydane na krótkie igrzyska.

Stąd też zachęcam osoby zaangażowane społecznie w Bydgoszczy do zastanowienia się, czy może właśnie poprzez realizację projektu promocyjnego, będziecie mogli służyć swojej małej ojczyźnie.

 

Publikację po raz pierwszy opublikowano na portalu PopieramBydgoszcz.pl