Oddanie pierwszego miejsca spadochroniarzowi spoza województwa ma być ceną za zjednoczenie lewicy – uważa sekretarz wojewódzki SLD, dyrektor biura europosła Janusza Zemke i radny Rady Miasta Bydgoszczy. Możliwość obsadzenia pierwszego miejsca na liście lewicowej przez osobę przysłaną w teczce nie podoba się większości lokalnych działaczy SLD.
Oficjalnie informacji o tym, że jedynką może być Kazimiera Szczuka nikt nie komentuje. O tym, że sprawa budzi emocje świadczą chociażby dyskusję pomiędzy działaczami na Facebook-u.
Stop spadochroniarzom – napisała działaczka SLD Bogumiła Muller, czym wywołała emocjonującą dyskusję.
Znowu góra wie lepiej – tak jak w sprawie Magdaleny Ogórek – krytykuje te informacje Józef Jagodziński.
Również Beata Kowalczyk wyraża swoje niezadowolenie – Wybór kandydatów zakrawa o kpinę. Kpinę z nas obywateli i członków SLD. (…) Kazimiera Szczuka, przepraszam śmiech na sali. Ile procent poparcia? Tak jak w wyborach prezydenckich? (…) Nie ma kandydatów z województwa, którzy znają swój teren. Pani Szczuka tak bardzo zna, wątpię? Tak się zastanawiam czy warto starać o bycie w organizacji, czy też chce się ją zlikwidować.
Optymizm bezskutecznie próbuje wśród swoich partyjnych kolegów wywołać radny Ireneusz Nitkiewicz – Jest to cena za jednoczenie lewicy. Prawica z PiS i PO zrozumiała że tylko jedność daje siłę do wygrywania i rządzą krajem od 2005. Może nie róbmy fetyszu miejsca nr 1. Niech wszyscy pracują na 2 lub 3 z regionu. Pokażmy że jesteśmy mądrzy w Bydgoszcz i okolicach i wybierzemy swojego z dalszego miejsca.
Zobacz też: ,,SLD zejdzie ze sceny”, ,,od przyszłości ważniejsze stanowiska”