Były poseł Grzegorz Gruszka wraz z Krystyną Wielgus wezwali dzisiaj pisemnie Rade Miasta Bydgoszczy do usunięcia naruszenia prawa. Chodzi o listopadową uchwałę, która wprowadza od 1 stycznia, wyższe opłaty za odbiór śmieci. Ratusz uważa, że wszystko jest zgodnie z prawem, ale radni opozycji mają coraz większe wątpliwości, czy w cenie tej nie ujęto kosztów transportu odpadów z Torunia do bydgoskiej spalarni.
W ubiegłym tygodniu Grzegorz Gruszka wyraził opinię, iż jego zdaniem Rada Miasta Bydgoszczy przyjmując uchwałę złamała prawo (na jej mocy w przypadku prowadzenia segregacji opłata od mieszkańca wrasta o 3zł, zaś jej braku 19 zł). Gruszka twierdzi, że radni nie mieli dokładnych informacji o ilości wytwarzanych śmieci i ocenia, iż zgodność z prawem tej uchwały podważy Regionalna Izba Obrachunkowa. Urząd Miasta Bydgoszczy zareagował oświadczeniem zastępcy prezydenta Anny Mackiewicz, która informuje, iż wszystkie ustawowe przesłanki zostały zrealizowane i uchwała jest zgodna z prawem. Najprawdopodobniej RIO ten spór rozstrzygnie jeszcze w grudniu.
Najprawdopodobniej przed Nowym Rokiem pod obrady Rady Miasta trafi także wezwanie Gruszki i Krystyny Wielgus. W związku z tym radni nad problemem pochyla się raz jeszcze. Wśród opozycji pojawiają się głosy, iż podwyżka cen związana może być z kosztem funkcjonowania spalarni, która przywozić musi śmieci z Torunia. Takie wątpliwości ma m.in. przewodniczący Komisji Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Rafał Piasecki, który pyta publicznie prezydent Mackiewicz – Uprzejmie proszę o podanie informacji za jaką cenę śmieci segregowane i niesegregowane będą odbierane w Toruniu?
Radni dziwią się też, że w dużo większej Łodzi, opłaty od mieszkańca są odczuwalnie niższe niż w Bydgoszczy.
Prezydent Rafał Bruski wzrost cen tłumaczył coraz większą liczbą wytwarzanych przez mieszkańców odpadów oraz urealnieniem stawek. W poprzednim przetargu firmy miały oferować bowiem stawki bliskie granicy opłacalności, aby zdobyć miejski rynek.