Z inicjatywy bydgoskiego ONR w ramach spotkania Katolicko-Patriotyczno-Narodowego odbył się wykład dr Joanny Szalachy-Jarmużek z Fundacji Kazimierza Wielkiego. Dotyczył on zagadnienia patriotyzmu ekonomicznego i świadomości konsumenckiej.
Doktor Joanna Szalacha-Jarmużek zajmuje się na co dzień socjologią, stąd też na zagadnienia związane z patriotyzmem gospodarczym patrzy z punktu widzenia naukowego. Fundacja Kazimierza Wielkiego prowadzi projekt Polski Ślad, czyli znakowanie polskich firm, w celu uświadomienia konsumenta. Program Polskiego Śladu jest dość restrykcyjny, gdyż wymaga nie tylko prowadzenia produkcji na terenie Polski, ale także rozliczania w naszym kraju podatków.
Zagadnienie patriotyzmu ekonomicznego jest dość popularne w krajach Europy Zachodniej, gdzie świadomość konsumencka jest większa. W Wielkiej Brytanii pierwsze bojkoty konsumenckie pojawiły się w XIX wieku, gdy namawiano do niekupowania pochodzącego z trzciny cukrowej cukru, gdyż zbierana była ona z wykorzystaniem niewolników. Dzisiaj pojawiają się bardziej elementy ekologiczne oraz kwestia ochrony zwierząt. W Polsce świadomość wzrosła głównie w kwestii interesowania się składem produktów – zastanawiamy się bowiem, czy dany produkt jest zdrowy. Cały czas jednak mało uwagi poświęcamy temu, gdzie ten produkt został wyprodukowany.
Patriotyzm gospodarczy przynieść może wiele korzyści, począwszy od większej liczby dobrze płatnych miejsc pracy w naszym kraju czy regionie, po bogacenie się całego społeczeństwa. Zdaniem dr Joanny Szalachy-Jarmużek nie można jednak całego ciężaru tego zagadnienia zrzucać na konsumentów, gdyż ważne jest zrozumienie wśród rządzących, ogólnie pojętych elit i przedsiębiorców. Firmy bowiem nie zawsze chcą identyfikować się z Polską, natomiast politycy powinni wspierać rozwój rodzimego kapitału i sprzeciwiać się nieuczciwej konkurencji ze strony dużych korporacji.
Ważnym aspektem jest też to, że w Polsce znacznie ciężej jest prowadzić działalność gospodarczą, niż w innych krajach Europy. Z tego też powodu wielu Polaków zakłada firmy w innych krajach, przez to podatki trafiają gdzie indziej. W Danii i w Holandii obywatele płacąc podatki uważają, że te pieniądze są nadal ich, gdyż służą realizacji zadań publicznych. Polacy patrzą na to już zupełnie inaczej, gdyż panuje u nas przekonanie, że w dużej mierze te pieniądze są źle wydawane. Winny jest temu niski poziom kontrolowania władzy przez obywateli.