Polacy nie zamieszkują tylko w Polsce

Dzień 2 maja to dwa ważne święta państwowe. Jedno poświęcone jest symbolom narodowym, które coraz dumniej jako naród obchodzimy, drugie zaś dotyczy Polonii. W sposób szczególny w tym roku chciałbym się skupić na Polakach za granicami, gdyż emigracja cały czas wzrasta, zaś w debacie publicznej cały czas pojawia się mało wartościowych publikacji, które próbowałyby szerzej ująć to zjawisko.

 

Swego czasu w jednym z tekstów użyłem sformułowania Republika Węgier. Spotkało się ono z reakcją, gdyż zwrócono mi życzliwie uwagę, że nie jest to najlepsza forma pisowni. Formalnie nazwę państwa napisałem właściwie, ale Węgrzy wolą jak używana jest sama nazwa Węgry. To pojęcie obejmuje bowiem nie tylko mieszkańców państwa węgierskiego, ale też tych co utożsamiają się z narodem, ale z różnych powodów, w tym politycznych (Węgry utraciły dużą część swojego terytorium) mieszkają w innych państwach. Co jest tutaj istotne, taką formę myślenia propagują oficjalne władze w Budapeszcie, gdyż państwo węgierskie ma za zadanie służyć całemu narodowi, ponad swoimi granicami terytorialnymi.

 

Wspomniałem o Węgrzech, bo w tak jasny sposób definiują swoją tożsamość narodową, gdy w Europie pojawia się wiele nurtów typowych dla kosmopolityzmu. Gdy spojrzymy na Polskę, to można odnieść wrażenie, że problematyka Polaków za granicami nie cieszyła się nigdy większym zainteresowaniem. Podobnie jak Węgrzy straciliśmy dużą część terytorium na wschodzie, gdzie do dzisiaj Polacy tworzą mniejszość narodową. Do tego zauważyć musimy, że z powodu przymusowych przesiedleń z przeszłości, Polacy zamieszkują nawet w Kazachstanie. Mniejszość polska nie może liczyć na żadne liczące się wsparcie ze strony państwa polskiego. Od czasu do czasu pojawiają się społeczne inicjatywy zbiórki darów. Nawet Polska nie była zainteresowana uratowaniem klubu Polonia Wilno, który był ważnym symbolem jednoczącym Polaków na Litwie. Polska wspiera oficjalnie opozycję na Białorusi, choć ta niezbyt przyjaźnie jest nastawiona do polskiej mniejszości w tym kraju. Tego typu przykładów przedstawiać można wiele, nie mniej jednak, z całą przykrością trzeba stwierdzić, że problematykę Polaków na Kresach polskie elity od 1989 roku zaniedbały.

 

Mówiąc o Polonii zauważyć trzeba by jeszcze dwie grupy. Z jednej strony rodaków, którzy czy to w okresie PRL, czy wcześniej podczas zaborów, osiedlali się w innych krajach i jako lojalni obywatele pozostali tam do dzisiaj. Mam tutaj na myśli przede wszystkim Stany Zjednoczone i Kanadę.

 

Trzecia grupa, to obecnie dość powszechna migracja zarobkowa za chlebem, głównie do Europy Zachodniej. W ostatnich latach wyjechało ponad 2 mln Polaków, dokładnie ciężko jest to zmierzyć. Niestety jak pokazują różnego rodzaju badania opinii społecznej, możemy się spodziewać kolejnych fal emigracji. Część migrantów chce odciąć się od tego, że pochodzi z Polski, jest jednak też wielu, którzy czując tęsknotę za Ojczyzną, starają się publicznie wyrażać swój patriotyzm.

 

Zjawiska mającej miejsca emigracji nie sposób nie zauważyć, ale rządzący starają się je marginalizować. Dokładne oszacowanie skali tego zjawiska mogłoby bowiem obalić tezy o rozwijającej się Polsce. W ostatnich dniach na lokalnym podwórku miałem okazję przyglądać się wymianą oświadczeń na linii inowrocławski ratusz i lokalna opozycja. Prezydent Inowrocławia twierdzi, że bezrobocie maleje, zaś opozycja zaznacza, że mniejsza liczba zarejestrowanych bezrobotnych to zasługa emigracji. Gdy spojrzymy na dane GUS pokazujących populację, to w kujawsko-pomorskim mieszkańców ubywa dość szybko. Z tego też powodu trochę dziwiła mnie wypowiedź prezydenta Bronisława Komorowskiego na wiecu w Pakości, że żyjemy rzekomo w złotym wieku. Żyjemy w dość trudnych dla Polski czasach, gdzie coraz większe znaczenie ma Polonia.

 

Dzisiaj w święto Polaków na obczyźnie warto abyśmy o Polonii pamiętali. Zarówno tych co ostatnio musieli wyjechać za chlebem, ale też o rodzinach żyjących za wschodnimi granicami naszego kraju.

 

Polonia semper fidelis.