Od czerwca radny Jarosław Mrówczyński pracuje w Zakładzie Robót Publicznych w Inowrocławiu. Prawnie konflikt interesów nie funkcjonuje, ale etycznie sprawa może budzić pewne kontrowersje.
Mandat radnego Jarosław Mrówczyński uzyskał jako kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość, choć z pozostałymi radnymi tej partii w inowrocławskiej Radzie Miejskiej, w najlepszej komitywie się nie znajduje. Koledzy tworzący opozycje zarzucają mu sprzyjanie prezydentowi Inowrocławia Ryszardowi Brejzie.
W pewnym sensie może być to spowodowane faktem, że dobre kontakty z prezydentem mogą być potrzebne radnemu na ścieżce zawodowej, gdyż jak wynika z jego oświadczenia majątkowego, od czerwca jest pracownikiem Zakładu Robót Publicznych. Wcześniej miał problemy ze znalezieniem zatrudnienia. Ta spółka komunalna podległa jest prezydentowi Inowrocławia.
Taki stosunek pracy w ustawie zabroniony nie jest, ale budzi na pewno wątpliwości etyczne. Co prawda ustawodawca przewidział pewne zabezpieczenie w takiej sytuacji, a mianowicie zgodę na ewentualne zwolnienie radnego musiałaby wyrazić cała Rada Miejska. Problem jednak w tym, że w Inowrocławiu, gdzie nawet Komisji Rewizyjnej przewodniczący członek koalicji rządzącej, zapewne większość nie miałaby skrupułów w podjęciu takiej uchwały.
Zależność może być różna
Praca radnego w spółce komunalnej nie zawsze musi jednak skutkować presją na niego. Przykładem tego jest bydgoska radna Ewa Kozanecka, która jako wieloletnia pracownica miejskich wodociągów, jesienią uzyskała mandat radnego. Kozanecka przy też jest osobą funkcyjną w związkach zawodowych, które z prezesem spółki nie miały nigdy najlepszych relacji. Radna w czasie obrad samorządu dość krytycznie wypowiada się o pracodawcy i prezydencie w zakresie funkcjonowania jej spółki.