Radny z Krajny szansę dla powiatu sępoleńskiego widzi w odbudowie pozycji Bydgoszczy



Marek Witkowski z Więcborka kolejną kadencję pełni funkcję radnego wojewódzkiego. W tych wyborach startuje z ostatniego miejsca listy Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu. Rozmawiamy z nim o polityce wewnątrz naszego regionu.

Na jednym z portali pojawił się tytuł o pana kandydowaniu ,,Odważna decyzja Marka Witkowskiego”. Czy ona jest odważna?

Nie jest tajemnicą, że kandydatom związanym z Bydgoszczą łatwiej zabiegać o mandat poselski niż tym z terenu. Podejmuje jednak wyzwanie jako mieszkaniec Ziemi Krajeńskiej.

 

Jak Krajna patrzy na Bydgoszcz?

Rzeczą oczywistą jest, że jesteśmy związani z Ziemią Bydgoską i oczywiste jest, że to Bydgoszcz jest liderem tego regionu, ale niestety muszę zauważyć, że miasto politycznie cały czas jest słabe, co dostrzegam jako radny województwa. Bydgoscy politycy nie podjęli w ubiegłym roku nawet walki o fotel marszałka z zachodniej części województwa. To co obserwowaliśmy w wykonaniu radnych PO z Bydgoszczy to była tylko gra pozorów. Gdyby było inaczej to ja i inni radni z tzw. terenu dostalibyśmy zaproszenie na kawę a nic takiego nie zaszło.

 

O tym, że jesteśmy funkcjonalnie powiązani z Bydgoszczą świadczą poglądy głoszone przez jednego z wybitniejszych bydgoszczan ostatnich czasów, śp. Andrzeja Szwalbe, który kreślił wizję województwa kujawsko-krajeńskiego z Piłą i Chojnicami. Dzisiaj jest to historia, ale więzy funkcjonalne pozostały. Nie kryje jednak, że Krajna w reformie samorządowej z końca lat 90-tych została poszkodowana.

 

Ma Pan jakieś pomysły na region?

Ostatnio na sesji Sejmiku pracowaliśmy nad stanowiskami w sprawie regulacji dolnej Wisły. Rząd cały czas traktuję tę problematykę po macoszemu, ale z punktu widzenia naszego województwa jest ona kluczowa. Regulacja pozwoliłaby nawodnić żyzne Kujawy, uniknąć rolnikom wielu strat, ale także otworzyłaby drogę dla przywrócenia żeglugi śródlądowej. Tutaj widzę wielką szansę dla Bydgoszczy, gdyż w Łęgnowie mógłby powstać jeden z najważniejszych portów śródlądowych w Polsce, a być może i w Europie. Nie zgadzam się tutaj z posłem Pawłem Olszewskim z jego koncepcją portu w Solcu Kujawskim. Przez bydgoskie Łęgnowo przebiega bowiem kolejowa magistrala węglowa, która według planów UE ma łączyć nas z Wiedniem i Wenecją. Będzie to zatem doskonałe miejsce przeładunkowe dla transportu wodnego i kolejowego.

 

Jak Pan oceni Kujawsko-Pomorski Plan Spójności Komunikacyjnej Drogowej i Kolejowej, który był omawiany na ostatnie sesji Sejmiku?

Zgadzam się z radnymi z Bydgoszczy, że jawnie dyskryminuje on zachodnią część województwa. Skupiali się oni na linii nr 356 (Bydgoszcz – Szubin – Kcynia), tymczasem krzyżuje się ona z linią nr 281, która przebiega przez Więcbork i Sępólno Krajeńskie w kierunku Chojnic i także nie jest wykorzystywana. I tego radni z Bydgoszczy juz nie widzą. Marszałek Całbecki mówił, że województwo wydaje 1/4 swojego budżetu własnego na utrzymywanie połączeń kolejowych, ale należy tutaj podkreślić, że przez powiat sępoleński nie jeżdżą żadne pociągi, choć jest to nasz wspólny budżet.

 

Osobiście na sesji poruszyłem kwestie nieodzwierciedlania rzeczywistego stanu infrastruktury przez ten dokument. Przeczytać w nim możemy bowiem, że remont drogi wojewódzkiej nr 241 (Wągrowiec – Nakło – Więcbork – Sępólno Krajeńskie – Tuchola) został zaplanowany na odcinku Sępólno – Tuchola z całkowitym pominięciem odcinka położonego na terenie gminy Więcbork. Tłumaczy się to koniecznością poprawienia komunikacji Tucholi z DK25. Pomija się milczeniem skomunikowania Tucholi z DK25 drogą na Mąkowarsko. Uważam, że modernizacja drogi wojewódzkiej nr 241 powinna przebiegać sukcesywnie przez teren gminy Więcbork do Sępólna Krajeńskiego gwarantując spoistość Powiatu sępoleńskiego.

 

Co jest przyczyną tak chaotycznego procesu modernizacji dróg wojewódzkich?

Proszę się zapytać Marszałka Województwa. Radni z opozycji niejednokrotnie domagali się debaty poświęconej jednemu tematowi – modernizacji dróg.