Przewodniczący miejskich struktur SLD w Bydgoszczy, a zarazem wiceprzewodniczący Rady Miasta Bydgoszczy Jan Szopiński zwraca się z listem otwartym do Janusza Zemke o interwencje, w sprawie umiejscowienia na liście Zjednoczonej Lewicy Romana Jasiakiewicza. Troską tego wystąpienia jest wynik lewicy w wyborach do Sejmu.
Pozwalam sobie napisać do Kolegi Posła list otwarty, bowiem prawdopodobnie jedynie interwencja i autorytet Kolegi mogą zapobiec osiągnięciu słabszego wyniku listy bydgoskiej lewicy w nadchodzących wyborach parlamentarnych – pisze Jan Szopiński do europosła Janusza Zemke.
Należę do tych członków SLD, którzy ze zdziwieniem i niedowierzaniem odnoszą się do działań podejmowanych w celu zablokowania umieszczenia kol. Romana Jasiakiewicza na listę lewicowych kandydatów do Sejmu z okręgu bydgoskiego w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Roman Jasiakiewicz to ikona bydgoskiej samorządności. Doskonały prawnik, między innymi wieloletni prezydent Bydgoszczy, dzięki któremu miasto zyskało kilka prestiżowych inwestycji. Obecnie – zaangażowany na rzecz Bydgoszczy radny Sejmiku. Kandydując rok temu do Sejmiku z listy SLD uzyskał 13.143 głosy, nie startując z pierwszego miejsca na liście.
Jaka racjonalna partia polityczna i jaka koalicja, która mogłaby w Bydgoszczy zdobyć co najmniej dwa mandaty, może pozwolić sobie na stratę lekką ręką ponad trzynastu tysięcy głosów, które Roman Jasiakiewicz ma szanse zdobyć? Komu w SLD zależy na tym, by lista lewicy w Bydgoszczy osiągnęła gorszy wynik, niż jest to możliwe?
Brak Romana Jasiakiewicza na liście do Sejmu jest tym bardziej dziwny, że decydenci układający listy nie mają zastrzeżeń do kompetencji czy do lewicowości kandydata. Według nich mógłby być kandydatem do Senatu. Analitycy polityczni wskazują jednak, że w okręgu bydgoskim od początku wolnych wyborów w 1989 roku funkcjonuje zasada, iż senatorami zostają wyłącznie przedstawiciele partii, które mają wysoki poziom poparcia politycznego w skali całego kraju. Zatem, w wyborach do Senatu Jasiakiewicz byłby bez szans, ale w wyborach do Sejmu głosy Jasiakiewicza mogą być bezcenne.
Proszę Kolegę Posła o interwencję w tej sprawie, bowiem jest ona przykładem polityki części działaczy lewicy, która jest coraz mniej zrozumiała dla innych. Co gorsze, jest ona coraz mniej zrozumiała dla naszego elektoratu, który może poczuć się manipulowany przez działaczy i kolejny raz pozostać w czasie wyborów w domu.
Jednym z niedawnych przykładów może być wystawienie przez grupę działaczy Magdaleny Ogórek jako kandydatki SLD na Prezydenta RP, która – jak się okazało później – wypierała się w kampanii i SLD i lewicowości. Sprawa Jasiakiewicza jest tu kolejnym przykładem, bo z jednej strony to SLD potraktowało niedawno OPZZ jako siłę zbawczą dla zjednoczenia lewicy, a z drugiej to SLD odrzuca rekomendację Prezydium Rady OPZZ naszego województwa dotyczącą Romana Jasiakiewicza.
Mam wrażenie, że tym którzy tak zacięcie teraz walczą z Jasiakiewiczem wcale nie zależy na SLD i na dobrym wyniku koalicji w Bydgoszczy. Oni prawdopodobnie boją się, że Jasiakiewicz jest lepszy od niektórych z nich i mógłby osiągnąć lepszy wynik od niektórych wpisanych już kandydatów. Ale, jeżeli ktoś czuje swą słabość, to nie powinien pchać się na listy wyborcze. Gdyby była prawdziwa taka motywacja, oznaczałaby ona egoizm polityczny i de facto działanie na szkodę naszej formacji.
Korzystam z formuły listu otwartego do Kolegi Posła, bowiem za sprawą licznych wypowiedzi do mediów działaczy politycznych związanych z tą sprawą, walka z Romanem Jasiakiewiczem stała się już dawno sprawą publiczną. Liczę, że autorytet Kolegi Posła i interwencja u osób decydujących o ostatecznym kształcie list wyborczych zmieni decyzje niekorzystne dla bydgoskiej i dla polskiej lewicy. Przypomnę, że to z ust Kolegi słyszeliśmy przed wyborami: WSZYSTKIE RĘCE NA POKŁAD!