W poniedziałek kandydaci z listy Zjednoczonej Lewicy przedstawili w Bydgoszczy swoje wizję na system ochrony zdrowia. Wizję – gdyż wyraźnie było widać, że nie mają spójnego programu.
Lider listy Krzysztof Gawkowski i radny powiatu nakielskiego Piotr Hemmerling stanowczo sprzeciwiali się dalszej prywatyzacji służby zdrowia. Łącznie ze zwiększeniem nadkładów budżetowych na ochronę zdrowia, powinno to zdaniem polityków SLD poprawić dostępność usług i znacząco skrócić kolejki. Lewica wychodzi tutaj bowiem z założenia, że dla państwowej służby zdrowia najważniejszym zadaniem jest służba choremu, natomiast w przypadku prywatnej, dla właściciela dość ważny jest rachunek ekonomiczny.
Może skopiować system niemiecki?
Uczestniczący w tej samej konferencji prasowej Grzegorz Falkowki z Twojego Ruchu wyraził natomiast dość oryginalny pogląd, że powinniśmy wręcz skopiować rozwiązania z krajów, gdzie system służby zdrowia funkcjonuje bardzo dobrze. Jako przykład podał Niemcy, czyli kolebkę systemu opieki zdrowotnej, autorstwa kanclerza Otto von Bismarcka z XIX wieku.
Propozycja ciekawa, ale jak się przyjrzymy niemieckiemu systemowi, to zauważymy, że daleko sprzeczna z tym co mówili wcześniej Gawkowski i Hemmerling. W Niemczech powiem tylko około 53% szpitali działa na zasadzie publicznych, pozostałe są bowiem własnością prywatną.
Niemcy objęci są obowiązkowym ubezpieczeniem zdrowotnym, ale w przeciwieństwie do Polaków mogą wybrać sobie kasę chorych, w której chcą być ubezpieczeni. Pomiędzy kasami chorych, wśród których znajdują się podmioty prywatne, ma miejsce zatem konkurencja.