35 lat po stanie wojennym nadal mówili o niesprawiedliwości społecznej

Tradycją bydgoską się stało, iż najważniejszym punktem obchodów rocznicy wprowadzenia stanu wojennego jest Msza Święta sprawowana przez o. Mieczysława Łusiaka w jezuickiej parafii pw. św. Andrzeja Boboli na Placu Kościeleckich. Tegoroczne obchody przygotowano w sposób szczególnie uroczysty.

 

Pierwszy raz w historii eucharystii towarzyszył sztandar wojskowy, obecny był również poczet Służby Więziennej. Nie zabrakło oczywiście też pocztów sztandarowych ,,ludzi Solidarności”, które towarzyszom uroczystościom od wielu lat.

 

Przed rozpoczęciem eucharystii jezuita o. Mieczysław Łusiak zaznaczał, że wolna Polska to sukces całej Solidarności. Wielu ludzi, którzy w trudnym czasie PRL się poświęcało. Kapłan wyraził przy tym ubolewanie, że zasługi całego środowiska próbuje przywłaszczać sobie były prezydent Lech Wałęsa, zaś o wielu, którym przyszło w latach 80-tych płacić wysoką cenę, dzisiaj po prostu się nie pamięta.

 

 

W sposób szczególny oddano hołd brutalnie zamordowanemu kapelanowi Solidarności bł. ks. Jerzemu Popiełuszce oraz zabitym podczas pacyfikacji kopalni ,,Wujek” górnikom. Homilię wygłosił przebywający w Bydgoszczy na rekolekcjach o. Marcin Baran, który urodził się w Katowicach i mieszkał niedaleko kopalni będącej świadkami tragicznych wydarzeń.

 

– Dzisiaj gromadzimy się wszyscy, którzy chcieli walczyć ze zniewoleniem narodu. I bardzo dobrze. Kościół był i wierzę też w to, że postaramy się, żeby był przestrzenią wolności. Kościół zawsze towarzyszył wszystkim, którzy walczyli – mówił o. Marcin Baran – Z tymi górnikami i wszystkimi strajkującymi, był mój dawny proboszcz ks. Henryk Bolczyk, Ślązak z dziada pradziada. (…) Kiedy górnicy zobaczyli, że ich przywódca Solidarności został aresztowany, zawołali swojego kapelana, ks. Henryka Bolczyka żeby im towarzyszył i powiedział co robić, bo nie wiedzieli. Nie wiedzieli, że został wprowadzony stan wojenny. To się działo wszystko w nocy. Ksiądz Henryk udał się do nich i pozostał z nimi, aż do pacyfikacji, do 16 grudnia. Odprawiał mszę, słuchał spowiedzi, zapewne przynajmniej części tych którzy zginęli i to jest właśnie to co może dać nam Kościół.

 


 

Jezuita przestrzegał również przed próbą upolityczniania Kościoła i wykorzystywania go realizacji celów politycznych. Jego zdaniem w pierwszych latach PRL Kościół próbowały podporządkować sobie władze komunistyczne, gdy to się nie udało, zaczęto wyrzucać Kościół z życia publicznego. Ojciec Baran uważa, że zakusy podporządkowywania Kościoła polityce mogą się zawsze pojawić.

 

[iframe width=”419″ height=”236″ src=”https://www.youtube.com/embed/f68IjyFTMJ0″ frameborder=”0″ allowfullscreen ]