Co z bydgoskim lotniskiem po 8 grudnia?



Fot: Bartosz Bieliński

Fot: Bartosz Bieliński

We wtorek na nadzwyczajnej sesji Sejmiku Województwa odbyła się ciekawa dyskusja na temat tego w jaki sposób lotnisko ma funkcjonować w przyszłości. Nie przyniosła ona jednak odpowiedzi na pytanie na temat problemu, który trzeba rozwiązać doraźnie. Jak sam podkreślał bowiem marszałek Piotr Całbecki – 8 grudnia skończą się lotnisku pieniądze i wówczas zgodnie z prawem będzie trzeba złożyć do sądu wniosek o upadłość.

Wtorkowa sesja miała służyć znalezieniu kompromisu, w kwestii finansowania straty lotniska w przyszłości. Do tej pory tego problemu nie było, bowiem deficyty Port Lotniczy Bydgoszcz finansował z kapitału zakładowego, ale ten się kończy. Urząd Marszałkowski proponuje zwiększenie udziału Miasta Bydgoszczy do 30%, zaś Torunia do 17%. Powstającą stratę operacyjną w połowie miałoby pokrywać województwa, zaś w pozostałem Bydgoszcz i Toruń w stosunku do liczby mieszkańców. Padła wstępna zgoda na takie rozwiązanie prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego. Mniej przekonująco zainteresowanie wyraził włodarz Torunia.

 

Zawarcie porozumienia wymagać będzie jednak nieco czasu. Ustalić trzeba bowiem chociażby za jaką cenę Województwo ma sprzedać miastom akcje oraz to czy Toruń zgodzi się wejść w ten plan bez oczekiwania zmiany nazwy lotniska. Dzisiaj prezydent Torunia jak informują toruńskie media, ma prezentować już nieco mniej kompromisowe stanowisko niż we wtorek. W praktyce może być trudno wypracować kompromis pomiędzy samorządami do 8 grudnia. I co wówczas? Ogłoszona zostanie upadłość?

 

Radny Roman Jasiakiewicz na wtorkowej sesji podnosił problem potrzeby doraźnego rozwiązania problemu, chociażby poprzez zagwarantowanie przez województwo kredytu. Żeby dać udziałowcom czas na rozstrzygnięcie spraw budzących nadal rozbieżności. Do propozycji Jasiakiewicza marszałek Piotr Całbecki się jednak nie odniósł.