Czy pozycja radnych jest już aż tak słaba?

Wielokrotnie podnosiłem problematykę dość słabej pozycji radnych wobec prezydenta, wskazując na postępujące zjawisko deprecjonowania Rady Miasta. Gdy jednak czytam, w mojej opinii, dramatyczny wpis radnego Ireneusza Nitkiewicza, to trudno nie wyrazić większego niepokoju.

Radny Ireneusz Nitkiewicz postanowił zawalczyć o powstanie w centru miasta placu zabaw dla dzieci niepełnosprawnych. Inicjatywa zapewne bardzo chwalebna i być może dość potrzebna. Z tego też powodu złożył swoje propozycje do Bydgoskiego Budżetu Obywatelskiego. W ramach tej inicjatywy mieszkańcy wybiorą w głosowaniu inwestycje, które zostaną zrealizowane. Łączny koszt BBO w całym mieście nie przekroczy 5 mln zł.

 

Zważając na to, że budżet miasta w bieżącym roku zakłada wydatki na poziomie powyżej 1,8 mld zł, to kwota dysponowana w ramach BBO wydaje się bardzo mała. Skoro radny próbuje swoje pomysły realizować w oparciu o budżet obywatelski, choć ma wpływ na uchwalanie budżetu na poziomie 1,8 mld zł, to wygląda to jak akt wręcz desperacji. Jeżeli dołożymy do tego, że radny Nitkiewicz jest szefem SLD w województwie przewodniczy klubowi radnych, bez którego PO nie byłoby wstanie uchwalić budżetu, to pytanie o pozycję radnych wydaje się bardzo zasadne.

 

Radny Nitkiewicz chciałby zamontować na Wyspie Młyńskiej narzędzia do zabaw w wartości ok. 25 tys. zł.