W środę odbędzie się posiedzenie Komisji Europejskie poświęcone zagrożeniom dla demokracji w Polsce, w przyszłym tygodniu w tej sprawie odbyć ma się również debata w Parlamencie Europejskim. Czy chodzi tylko wyłącznie o troskę polityków unijnych o polskie swobody obywatelskie, czy jest to element większej europejskiej gry politycznej?
Na pewno nie można wykluczać elementów politycznych, bowiem na szczeblu europejskim rywalizują ze sobą ponadnarodowe frakcje. Niepokojący się o Polskę przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker objął tę funkcję, dzięki zwycięstwu w wyborach do Parlamentu Europejskiego Europejskiej Partii Ludowej (była umowa pomiędzy frakcjami, iż przewodniczącego wskaże ta, która uzyska największe poparcie, przez co wprowadzono quazi bezpośrednie wybory). EPP wskazywała również kandydatów na pozostałych członków Komisji Europejskiej.
Posłowie do Parlamentu Europejskiego z Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego tworzą drugą największą grupę narodowościową EPP. Polskę w KE reprezentuje dzięki temu była wicepremier Elżbieta Bieńkowska, nie bez wpływu miała przynależność PO do EPP w przypadku wyboru Donalda Tuska na Szefa Rady Europy. Największą grupę w EPP stanowią Niemcy z partii CDU Angeli Merkel.
Dość głośny w krytyce Polski jest również Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schultz, który reprezentuje natomiast drugą największą frakcję, czyli lewicowe S&D. Tam obecni są europosłowie SLD.
Nie można patrzeć przez pryzmat polskiego podwórka
Błędem będzie jednak uznanie, iż nagonka na Polskę jest spowodowana tylko i wyłącznie niechęcią polityków PO i PSL do rządu Prawa i Sprawiedliwości. Choć zapewne na to jakiś wpływ też jest, gdyż jakby nie patrzeć, to polscy politycy związani z EPP uważają najgłośniej, że demokracja w Polsce jest zagrożona.
Trzeba pod uwagę wziąć również aspekt większych rozgrywek politycznych w Unii Europejskiej. Europosłowie PiS w Parlamencie Europejskim tworzą razem z partią premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona frakcję Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Polska za rządów PO-PSL była w kreowaniu polityki europejskiej bliskim sojusznikiem Berlina. Jeżeli Warszawa postawi na bliższe relacje z Londynem i Budapesztem, to pozycja polityczna Niemiec w europejskiej układance politycznej będzie znacznie słabsza.
Trzeba pamiętać, że Parlament Europejski ma cały czas dość słabą pozycję w UE. Znacznie większy wpływ na kształtowanie kontynentalnej polityki ma Rada Europy, gdzie głos mają bezpośrednio rządy narodowe.