Jak pomóc polskiemu handlowi w nierównej rywalizacji?



Jak pomóc polskiemu handlowi w nierównej rywalizacji?

Bydgoszcz pod względem liczby galerii handlowych w centrum miasta, zapewne znalazłaby się w rankingu wysoko. Niesie to za sobą jednak również negatywne skutki, szczególnie odczuwalne przez rodzimych kupców. Co zrobić w tej trudnej sytuacji? – pytaliśmy podczas pobytu w Bydgoszczy dr Janusza Szewczaka, wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych.

– Szanse musi wyrównać podejście rządzących do tego problemu, ale nie tylko ministrów i posłów, ale też polityków samorządowych, którzy mają duży wpływ na to co się dzieje w miastach – ocenia poseł Janusz Szewczak. Zgodę na duże centra handlowe wyrażały od wielu lat władze miasta, stąd też pewne tendencję nad Brdą już się dokonały. Szewczak jest zdania, że trudno może być pewne tendencję odwrócić, ale działać trzeba.

 

– Sam podatek od handlu, super marketów całego problemu nie rozwiąże – powiedział nam poseł Janusz Szewczak – Gdyby przedstawiciele instytucji kontroli, których mamy w kraju sporo, zrobili jeden porządny nalot na centralę takiej sieci i rzetelnie zbadały dokumentację tzw. optymalizacji finansowej, to nagle okazałoby się, że wszyscy chcą płacić duże podatki.

 

Szewczak zaznacza, że dzisiaj problemem jest to, iż kontroluje się głównie mały kapitał, zostawiając bez większej kontroli dużych graczy – Problemem nie jest brak dobrego prawa, ale jego egzekucja. Tu nie chodzi, aby dopaść małego sklepikarza, który pomylił się na fakturze, ale zając się tymi, co omijają podatki na dużą skalę.

 

Kilkadziesiąt miliardów strat przez fikcyjne faktury

Towarzyszący Szewczakowi bydgoski poseł Łukasz Schreiber odniósł się natomiast do raportu NIK pokazującego skalę oszustw – Sama skala fikcyjnych faktur jest nieprawdopodobna. Przez kilka lat nadużycia oszacować można na ok. 80 mld zł. Problemem jest zorganizowana działalność przestępcza na ogromną skalę. Jeden podmiot gospodarczy był wstanie w ciągu roku wystawić 4 tys. fikcyjnych faktur.

 

– Z reguły kontrolowani są dokładnie przedsiębiorcy wnioskujący o zwrot przykładowych 6 tys. zł, zaś jeden podmiot zażądał zwrotu ponad miliarda złotych – uzupełnia Janusz Szewczak.

 

Jak tłumaczą politycy Prawa i Sprawiedliwości, Urzędy Skarbowe są wstanie odzyskać ok. 1,1% z całej skali oszustwa, gdyż kontrole wykazują, że fikcyjne faktury wystawiają firmy tzw. ,,słupy”.