W niedzielę 29 maja obchodzić będziemy 50-tą rocznicę koronacji obrazu Najświętszej Maryi Panny z różą przez Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego. O dziejach obrazu na portalu katolicka.bydgoszcz.pl pisze Michał Jędryka.
Uroczystość odbyła się na Szwederowie w kościele Matki Bożej nieustającej pomocy w roku milenijnym 1966. Pogoda była tego dnia w Bydgoszczy okropna, nietypowe jak na koniec maja zimno i deszcz spowodowały, ze Ksiądz Prymas mocno skrócił przygotowane wcześniej kazanie.
Wspominając tę koronację warto sięgnąć myślą do lat wcześniejszych, do historii powstania tegoż obrazu, gdyż przypadają w tym roku i inne okrągłe rocznice. Bowiem obraz ten i ołtarz (początkowo jako ołtarz boczny) ufundował starosta bydgoski Jan Kościelecki, 9 grudnia 1466 roku, za wiedzą i zgodą króla Kazimierza Jagiellończyka, czyli dokładnie 550 lat temu.
A pamiętać trzeba, że był to rok dla Polski niezwykle doniosły. Zakończyła się pokojem toruńskim wojna trzynastoletnia, wypowiedziana przez Polskę Krzyżakom dość lekkomyślnie, wbrew radom światłego arcybiskupa Oleśnickiego, który radził skierować wysiłki zbrojne przeciwko Turcji i uzyskać dostęp do Morza Czarnego, który byłby sprawił wzrost potęgi gospodarczej Polski i łatwe następnie odzyskanie Pomorza Gdańskiego. Stało się inaczej i o Pomorze trzeba było walczyć znacznym zbrojnym wysiłkiem i to z chrześcijańskim bądź co bądź zakonem. Jednak odebrała Polska w owym 1466 roku Pomorze gdańskie, zmienię chełmińską i michałowską, a nadto Malbork, Elbląg i Warmię, które to ziemie miały już pozostać pod polskim władaniem aż do końca, czyli do tragedii rozbiorów.
Trzeba też wspomnieć tragedię roku 1425, kiedy to wielki pożar strawił Bydgoszcz, w tym stary kościół farny. Budowę nowego kościoła (tego, który stoi do dziś) zakończono właśnie w ostatnich latach wojny trzynastoletniej, ufundowało go bydgoskie mieszczaństwo. Nie znamy dokładnie roku zakończenia budowy, ale wiadomo, że w pamiętnym 1466 roku Pańskim sprawowano już w nim liturgię.
Sam obraz, który Kościelecki umieścił w ufundowanym przez siebie ołtarzu jest arcydziełem malarstwa późnośredniowiecznego. Przedstawia on Maryję w scenie znanej z Apokalipsy św. Jana Apostoła: „ukazał się znak wielki na niebie: Niewiasta obleczona w słońce, i księżyc u jej stóp (…) I porodziła syna, który ma panować żelaznym berłem nad wszystkimi narodami”. Na lewej ręce Najświętsza Maryja Panna trzyma Dzieciątko Jezus, a w prawej – karminową różę – niezwykły wyróżnik tego obrazu. Innym tajemniczym elementem tej ikony jest klęcząca w lewym dolnym rogu postać mężczyzny. Nie ma żadnego jednoznacznego dokumentu, który by wyjaśniał kto jest tym tajemniczym mężczyzną. Może autor obrazu? Może fundator – Jan Kościelecki? A może – istnieją i takie przypuszczenia – sam Najjaśniejszy Pan – z Bożej łaski Król Polski, Kazimierz Jagiellończyk? W każdym razie postać ta otoczona jest banderolą z łacińskim napisem: Mater Dei memento mei, czyli Matko Boga pamiętaj o mnie, co jest przepięknym i jedynie tu spotykanym aktem strzelistym. W postaci tej może wiec każdy z religijnego punktu widzenia odnaleźć siebie samego.
Wiek XVIII, który Rzeczpospolitej przyniósł noc rozbiorów, pokrył też mrokiem zapomnienia bydgoski obraz. Pokrył niemal dosłownie, bowiem to gotyckie arcydzieło, namalowane temperowymi farbami przemalowane zostało farbami olejnymi, pokryte metalowymi sukniami i osadzone w nowej nastawie ołtarzowej, którą w XIX wieku przeniesiono do ołtarza głównego.
Rozbiory rozpoczęły germanizację naszego miasta, która stała się początkiem jego smutnego wykorzenienia. W sferze religijnej oznaczało to marginalizacje katolicyzmu, a więc i kult Maryjny mocno podupadł. Ludność w następstwie burzliwych wydarzeń ostatnich stuleci uległa niemal całkowitej wymianie. Bydgoszcz, którą kolejno germanizowano w okresie rozbiorów, następnie repolonizowano i znów germanizowano podczas II wojny światowej, w końcu ponownie repolonizowano, stała się po części miastem wykorzenionym. Smutnym tego świadectwem jest architektura i układ urbanistyczny powojennej Bydgoszczy. Ale wciąż mamy skarb najcenniejszy. Obraz Matki Bożej Pięknej Miłości.
Obraz został niejako na nowo odkryty po odzyskaniu niepodległości. Tak o tym pisze historyk – Lech Łbik: „W 1922 roku proboszcz gotyckiego kościoła parafialnego w Bydgoszczy, noszącego wezwanie świętych Marcina i Mikołaja, powszechnie zaś zwanego Farą, ksiądz Tadeusz Skarbek-Malczewski, zwrócił baczną uwagę na pewien obraz, który przedstawiał Matkę Boską z Dzieciątkiem. Tkwił on (i nadal tkwi) w środkowym polu barokowego ołtarza głównego i wśród wieku malowideł tej swiątyni niczym szczególnym się nie wyróżniał ani nie budził większego zainteresowania. Pokrywała go posrebrzana barkowa sukienka, a twarz obu postaci i ręce Madonny zaklejone były dziewiętnastowiecznymi oleodrukami i nalepkami. Dociekliwy proboszcz postanowił wyjąć obraz z ram, zdjąć metalową sukienkę i zerwać papierowe nalepki. Kiedy to uczynił ukazał się późnogotycki wizerunek rzadkiej piękności”.
Oczywiście obraz wymagał odrestaurowania. Zajął się tym warszawski malarz i konserwator Jan Rutkowski. W 1923 roku odnowiony wizerunek wrócił do Fary. Kolejne prace konserwacyjne prowadził już po wojnie Leonard Torwirt z Torunia, doprowadzając obraz do obecnego stanu.
W czasie koronacji w roku 1966 obecny był również kardynał Karol Wojtyła. On to już jako papież, w 1999 roku nałożył na obraz nowe korony. Warto zaznaczyć, że pod tymi koronami oryginalny obraz posiada również namalowaną koronę, a jest podtrzymywane przez symetrycznie rozmieszczone dwie sylwetki aniołów. Korony nałożone przez papieża, a wcześniej przez prymasa, idealnie komponują się z obrazem, a kształt papieskich koron bliski jest koronie namalowanej (ale korona w oryginale znajduje się tylko na głowie Najświętszej Maryi Panny, a nie na głowie Dzieciątka Jezus).