Kryzys polityczny w kujawsko-pomorskim wygląda na jeszcze znaczniej poważny



Bardzo wymownie kondycję kujawsko-pomorskiego obrazuje scena, gdy przemawia radny miejski Włocławka Krzysztof Kukucki, który reprezentując mieszkańców swojego miasta, nie szczędzi krytyki marszałkowi Piotrowi Całbeckiemu. Wówczas przewodniczący Ryszard Bober odbiera mu głos. Włocławscy samorządowcy, aby móc dojść do głosu, czekać musieli około 6 godzin. O swoich bolączkach mogli powiedzieć dopiero, gdy sala była prawie pusta i zostali nieliczni dziennikarze. Zapowiadają oni jednak, że są zdeterminowani, aby doprowadzić do rozpadu kujawsko-pomorskiego.

 

Miał być okrągły stół i rozmowa o problemach kujawsko-pomorskiego. Sesja miała być poświęcona również Włocławkowi, gdzie miejscy radni publicznie mówią o możliwości podjęcia działań na rzecz przejścia do województwa łódzkiego. W rezultacie był pokaz arogancji przewodniczącego Bobera, który robił wszystko, aby do merytorycznej dyskusji nie doszło.

 

Obrady rozpoczęło dwugodzinne wystąpienie marszałka województwa Piotra Całbeckiego, któremu pomagali pracownicy Urzędu Marszałkowskiego, referując liczne prezentacje. Taki sposób procedowania nie podobał się chociażby zaproszonym posłom, którzy z powodu innych obowiązków nie mogli sobie pozwolić na oczekiwanie około 4 godzin na zabranie głosu. Zresztą po dwóch godzinach, frekwencja na sali znacząco się wyludniła.

 

Marszałek sprowadzał wszystkie zarzuty do złej metodologii liczenia podziału funduszy unijnych, broniąc twardo, iż fundusze dzielił przez ostatnie dwie kadencje sprawiedliwie. Co wydaje się jednak najistotniejsze dla tych co przybyli na sesję do włocławskiego ratusza, nie przedstawił on żadnej konstruktywnej propozycji na przyszłość.

 

W czasie prezentacji pracowników Urzędu Marszałkowskiego dość ciekawe rozmowy odbywały się w kuluarach. Radni PiS i SLD z Włocławka wprost nam powiedzieli, iż ta sesja tylko uświadamia ich, że dobrze robią podejmując działania na rzecz wyłączenia swojego miasta z województwa. Mówili nam o swojej determinacji dla tego celu i planach na najbliższy czas. Co prawda prezydent Włocławka, który mógł zabrać głos po mniej więcej dwóch godzinach, dawał do zrozumienia, iż polityka marszałka nie budzi u niego dużych kontrowersji, to już kluby mające większość w Radzie Miasta prezentują inny pogląd. Jak powiedział nam radny Kukucki, prezydent Marek Wojtkowski jest blisko związany politycznie ze środowiskiem marszałka Całbeckiego. Później radny Roman Jasiakiewicz stwierdził w dyskusji, iż kryzysowi w województwie winna jest regionalna Platforma Obywatelska, ale do dyskusji radnych dojdziemy w dalszej części publikacji.

 

Więcej o tym – Włocławscy samorządowcy planują konretne kroki w kierunku rozpadu kujawsko-pomorskiego

 

Pierw wypowiadali się prezydenci miast. Politykę marszałka poparł prezydent Grudziądza i Inowrocławia Ryszard Brejza – W 1998 i 1999 roku nie wyobrażaliśmy sobie, że do takiej debaty dojdzie. Rozdźwięk podziału w województwie jest sztuczny. Tym ludzie nie żyją, ale część elit. Oni się tym żywią – przekonywał Brejza.

 

Bardzo krytycznie wypowiadał się za to prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski, który wskazywał wyliczenia, które potwierdzać mają tezę, że Toruń jest przez marszałka przy podziale funduszy unijnych faworyzowany. Prezydent Bydgoszczy starał się jednak patrzeć przede wszystkim w przyszłość – Kolej Bydgoszcz w nowym rozdaniu unijnym omija. Największym problemem Bydgoszczy jest brak dostępu do pracowników, za to w obszarze otaczającym Bydgoszcz wynosi ok. 15%. Dobra komunikacja Bydgoszczy z tym obszarem będzie dla nas wszystkich wyzwaniem.

 

Należy zaznaczyć, iż w momencie, gdy przemawiał prezydent Bruski, w korytarzu pojawiły się kanapki, stąd też frekwencja na sali obrad znacząco zmalała.

 

Szerzej o wystąpieniu Bruskiego – Bydgoszcz chce być w kujawsko-pomorskim, ale…

 

Następni na liście byli parlamentarzyści. Toruńska posłanka Anna Sobecka nie kryła swojej wrogości wobec Bydgoszczy, co prowadziło jednak głównie do śmiechu na sali, że do porządku musiał wzywać przewodnicząc Bober – Pamiętam jak Bydgoszcz błagała nas torunian, aby utworzyć wspólne województwo.

 

Sobecka dała również do zrozumienia, iż Włocławek nie jest miejscem dla obrad Sejmiku – Ja bym na miejscu marszałka się nigdy nie zgadzała na takie posiedzenie we Włocławku, bo siedzibą Sejmiku jest Toruń.

 

Dla posłanki winę za dzielenie województwa ponoszą bydgoszczanie.

 

Jej wypowiedzi musiał kontrować jej partyjny kolega Łukasz Schreiber, który okazał się jedynym posłem, który dotrwał do punktu, gdy przewidziano głos dla parlamentarzystów – Bydgoszcz nikogo nie błagała i przed nikim nie klęczała. Bydgoszcz jest dużym i dumnym miastem.

 

Schreiber mówił z jednej strony o bolączkach Bydgoszczy, zaś z drugiej starał szukać się rozwiązań legislacyjnych – Problemów w województwie nie brakuje i tu nie chodzi o sposób dzielenia pieniędzy, ale też często pojawiające się poczucie poszkodowania. To jest chociażby kwestia metropolii czy zarządzania filharmonią. (…) W mojej opinii pozycję marszałka trzeba albo wzmocnić poprzez wprowadzenie bezpośrednich wyborów, bądź wprowadzić mechanizm, aby była to funkcja rotacyjna.

 

Posłowie PiS zgodni nie byli jednak nawet w okręgu toruńsko-włocławskim, gdyz posłanka Joanna Borowiak z Włocławka, również wyraziła się o polityce marszałka Piotra Całbeckiego krytycznie.

 

Skoro pojawiła się już refleksja o potrzebie legislacyjnych zmian, to możemy przejść do dyskusji radnych, gdyż swoje spostrzeżenia w tej materii przedstawił wspomniany już wcześniej radny Jasiakiewicz – Dzisiejsza sesja to porażka samorządu, to wstyd. Potrzebna jest społeczna i rządowa kontrola podziału środków unijnych. Potrzebne jest wprowadzenie parytetu przy podziale środków unijnych. Kto dzisiaj odpowiada za ten kryzys w kujawsko-pomorskim? Regionalne władze Platformy Obywatelskiej i uległy koalicjant. Czy jest dzisiaj możliwa sanacja? W moim odczuciu tak. Dlatego pilnie powinniśmy wprowadzić transparentność.

 

– Tematów do rozmów i zmian jest wiele. Wyrażam nadzieje, aby dzisiejsza sesja zainaugurowała rzeczywiste rozmowy o województwa, z przedstawicielami środowisk regionu – wyraziła nadzieję radna Dorota Jakuta, która następnie dość krytycznie wypowiadała się o kulturalnej polityce marszałka.

 

Radny Maciej Świątkowski mówił o potrzebie utworzenia Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy, który byłby z korzyścią dla całego województwa. Radny Wojciech Jaranowski z Włocławka (PiS) z kolei uznał, że potrzebna jest aktualizacja Strategii Rozwoju Województwa do 2020 roku i odejście od zapisów na temat tworzenia metropolii bydgosko-toruńskiej.

 

– Nie ma konfliktu bydgosko-toruńskiego przy podziale środków unijnych. Jest konflikt Toruń kontra cała lepsza. Jest Toruń i długo nic, potem jest Grudziądz i dalej długo nic – puentował radny Andrzej Walkowiak, czym wywołał oklaski wśród samorządowców miejskich z Włocławka.

 

Włocławscy samorządowcy głos mogli zabrać po sześciu godzinach, gdy na sali było bardzo mało osób. Wówczas można było jednak odczuć, iż specjalnie ich wypowiedzi nie są mile widziane przez przewodniczącego Sejmiku Województwa.

 

Jedno można na pewno stwierdzić – to posiedzenie żadnego przełomu nie przyniosło. Pokazało natomiast, iż kryzys polityczny w kujawsko-pomorskim jest większy niż nam się wydawało.

 

[iframe width=”419″ height=”236″ src=”https://www.youtube.com/embed/IeK2MWd0uJo” frameborder=”0″ allowfullscreen ]