Kto nie chce Zawiszy w Bydgoszczy?

Dzisiaj Zawisza Bydgoszcz podejmie jako gospodarz GLZS Sadki. Mecz ten rozegrany zostanie w Potulicach. Dość często ludzie mnie pytają – dlaczego Zawisza gra w Potulicach, a nie w Bydgoszczy? Udzielenie odpowiedzi na to pytanie jest trudne, bo nie ma ku takiemu stanowi rzeczy racjonalnych argumentów. Bardziej jest to sprawa złej woli. Pozwolę sobie przytoczyć bliższą relacje z przebiegu środowej sesji Rady Miasta Bydgoszczy, która przybliży Państwu tylko absurdalność całej sytuacji.

Mecze Zawiszy, nawet rozgrywane w VIII lidze, przyciągają po kilkaset osób. Takiej frekwencji pozazdrościć może III ligowy Chemik, ale również imprezy kulturalne, które dotowane są dużymi pieniędzmi. Kibicujący Zawiszy bydgoszczanie, których podatkami nikt nie gardzi, są już jednak traktowani jako mieszkańcy gorszej kategorii. Gdy boiska przy ulicy Gdańskiej 163 stoją puste, na mecze swojego Zawiszy jeździć muszą oni do Potulic.

 

Za taki stan rzeczy odpowiada przede wszystkim prezydent Rafał Bruski, który jest w Bydgoszczy organem władzy wykonawczej. Na pisma Stowarzyszenia Piłkarskiego ,,Zawisza” odpowiada on co prawda, iż zarządcą obiektów przy ulicy Gdańskiej jest CWZS, ale praktyka pokazuje, że Związek realizuje politykę ratusza.

 

Bali się głosowania jak ognia

Podczas środowych obrad Rady Miasta Bydgoszczy, w których prezydent Bruski z racji urlopu nie uczestniczył, radny Jarosław Wenderlich zaproponował przyjęcie stanowiska, które zobowiązywałoby prezydenta, do udostępnienia obiektów przy ulicy Gdańskiej 163 Stowarzyszeniu Piłkarskiemu ,,Zawisza”. Głosowanie nad tym wnioskiem dałoby klarowność sytuacji, każdy z radnych musiałby się opowiedzieć z nazwiska, czy chce, aby Zawisza grał w Bydgoszczy czy też nie. Ta propozycja wywołała duża konsternację. Pierw zastępca prezydenta Maria Wasiak zaproponowała, aby powołać zespół, który miałby tę sytuację wyjaśnić, do którego prezydent deleguje chętnie przedstawiciela. Słysząc to złapałem się za głowę – sprawa jest przecież banalnie prosta, więc po co to wszystko sobie jeszcze komplikować?

 

Następnie zwołano 30 minut przerwy i radni pozamykali się w pokojach gdzie prowadzili narady. Politycznie można było odczuć, że mamy do czynienia z głosowaniem nad stworzeniem metropolii bydgosko-toruńskiej albo udzieleniem prezydentowi absolutorium. Nie, było to tylko głosowanie nad tym, czy boiska przy ulicy Gdańskiej będą stały nadal puste. W tym czasie próbowano zachęcać radnego Wenderlicha, aby swój wniosek wycofał.

 

Widać było, że część radnych bała się tego głosowania jak ognia. Ostatecznie jednak do niego doszło i koalicja PO – SLD Lewica Razem uznała, że dla Zawiszy miejsca w Bydgoszczy w tym momencie nie ma.

 

Zgłoszono co prawda drugi wniosek, aby powstał zespół, który miałby spróbować rozwiązać problem w czasie, któremu oczywiście warto się przeciągać. Odczuć można jednak, że jest to próba przesunięcia problemu w czasie, do końca rozgrywek został bowiem miesiąc i potem sprawa do wiosny nieco straci na aktualności.