Jesienią w Warszawie ma dojść do dużego protestu lekarzy rezydentów. Młodych lekarzy, którzy są na etapie zdobywania specjalizacji. Nie podobają im się warunki płacowe, ale również sposób organizacji pracy – dość często bowiem dochodzi do zjawiska wykorzystywania młodych lekarzy do niwelowania braków kadrowych.
Problem przekłada się na pacjentów, gdyż wpływa na pogorszenie jakości opieki medycznej. Młodym lekarzom natomiast taka sytuacja blokuje możliwość rozwoju.
W czerwcu Najwyższa Izba Kontroli wykazała, iż w Szpitalu Uniwersyteckim im. Biziela dość powszechne było obchodzenie prawa dotyczącego maksymalnego tygodniowego czasu pracy, poprzez zlecanie części zadań podmiotom zewnętrznym, gdzie te same osoby pracowały na osobny etat. Pozwala to wydłużyć tygodniowy czas pracy lekarza do 78 godzin, ale jak wykazała kontrola stwierdzono 40 przypadków przekroczenia tego czasu, jeden z lekarzy przepracował zaś 138 godzin w tygodniu, gdy tydzień liczy 168 godzin. Do tego dochodzą niepokojące sygnały dotyczące wykorzystywania młodych lekarzy w bydgoskim szpitalu.
Niepokój sytuacją wyraża NSZZ Solidarność, dlatego na początku lipca Prezydium Regionu Bydgoskiego wydało w sprawie młodych lekarzy stanowisko – Problem rezydentów jest ogólnopolski, ale z informacji jakie uzyskaliśmy, w bydgoskich szpitalach uniwersyteckich dochodzi wręcz do wykorzystywania młodych lekarzy przez ordynatorów. Utrudnia to młodym lekarzom zdobywanie kwalifikacji oraz sprawia, iż część absolwentów kierunków lekarskich, zdobywa specjalizacje w innych krajach, co przekłada się z kolei na bardziej odczuwalny deficyt lekarzy w Polsce.
Problem najprawdopodobniej stanie na Wojewódzkiej Komisji Dialogi Społecznego. Zważając na fakt, iż organem prowadzącym Szpital Uniwersytecki im. Biziela w Bydgoszczy jest Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, zapewne o powyższych problemach będzie mowa, przy dyskusji o inicjatywie powołania Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy.