Mons. Scotti: Europa coraz bardziej pogrążona jest w strachu



Fot: KPSW

Tak jak już informowaliśmy, w czwartek Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi dla Rzeczypospolitej Polskiej odznaczono w Bydgoszczy przewodniczącego watykańskiej fundacji byłego papieża Benedykta XVII Monsignore Scottiego. Wygłosił on ciekawy wykład poświęcony sytuacji dzisiejszej Europy, którą targa kryzys tożsamości oraz imigracyjny. Przedstawiamy fragmenty wystąpienia watykańskiego gościa w murach Kujawsko-Pomorskiej Szkoły Wyższej.

– Właśnie z tego względu, jeśli mogę sobie na to pozwolić, chciałbym oddać głos Papieżowi emerytowi Benedyktowi XVI, ponieważ potrafi w kilku esencjalnych słowach, sprawić, że zostaje przyjęty jako ważny i znaczący lider polityczny, potrafi ukazać wkład chrześcijaństwa w budowanie społeczeństwa, które potrafi odpowiedzieć na wyzwania współczesności. W książce Ostatnie rozmowy Benedykt XVI mówi o swoim spotkaniu z prezydentem Rosji Putinem. Autor Peter Seewald zapytał go: „Jak przebiegało spotkanie z Putinem? A Benedykt odpowiedział: „Interesujące. Rozmawialiśmy po niemiecku, bo znakomicie zna ten język. Nie poruszaliśmy głębszych tematów, ale wydaje mi się, że – oczywiście jako człowiek władzy czuje się dotknięty koniecznością wiary. To realista. Dostrzega jak mocno pogrążyła Rosję degradacja moralności.” Przypominać sobie 1050 – lecie chrześcijaństwa w Polsce i zastanawiać się nad jej tożsamością narodową – która otwiera się dzisiaj pełnie i świadomie na wymiar europejski – znaczy być „realistami”, powtarzając piękne określenie, którego Benedykt użył w odniesieniu do Putina. Właśnie z tego powodu konieczne jest aby w życiu społecznym, politycznym i ekonomicznym włączyć do dyskusji wymiar wiary – mówił w Bydgoszczy Monsignore Scotti.

 

W dalszej części swojego wystąpienia porusza realne wyzwania przed którymi stoi Europa – Niestety wszyscy wyczuwamy, że powstają nowe bloki krajów czy społeczeństw jednakowo silne i niezdolne do komunikowania, ponieważ oparte są na strachu. Niektóre przykłady tych lęków zostają przekazywane przez wiadomości zamieszczane w gazetach i w dużej mierze odnoszą się do dramatycznego fenomenu imigracji. Chciałbym przypomnieć tylko niektóre z nich. Mur, który chciano zbudować w Calais między Francja a Anglią, bariera anty-imigracyjna, którą buduje Austria na Brennero przy granicy z Włochami, metalowa sieć zbudowana przeciw uchodźcom na Węgrzech itp. Są to obrazy Europy coraz bardziej pogrążonej w strachu. Sytuacje pełne udręczenia i trudności, które sprawiły, że Papież Franciszek już w listopadzie 2014 roku powiedział, że ma wrażenie, że znalazł się przed „wizerunkiem Europy trochę postarzałej i przytłoczonej, skłonnej czuć się mniej protagonistą w świecie, który patrzy na nią z dystansem, nieufnością, a niekiedy z podejrzliwością” (…) Papież Franciszek w swoim przemówieniu w Parlamencie Europejskim wskazywał, że byłoby dobrze „by powrócić do mocnego przeświadczenia ojców założycieli Unii Europejskiej, którzy pragnęli, by przyszłość była oparta na zdolności do wspólnego działania na rzecz przezwyciężenia podziałów oraz krzewienia pokoju i jedności wśród wszystkich narodów kontynentu. W centrum tego ambitnego projektu politycznego była ufność w człowieka, nie tyle jako obywatela bądź podmiotu ekonomicznego, ale w człowieka jako osoby obdarzonej transcendentną godnością” Dzisiaj wiemy dobrze, że Ojcowie założyciele Europy – Adenauer, De Gaspari, Schuman i Monnet – byli ludźmi wierzącymi i właśnie z tego powodu dostrzegali w człowieku nie tylko wymiar bezpośredni, horyzontalny, ale również ten transcendentalny, wertykalny. Zarówno relacja z Bogiem jak i relacja z drugim człowiekiem były dla nich bardzo ważne. Dzisiaj żyjemy w Europie, która po wielkiej debacie w latach 2001 i 2002, dotyczącej tego czy umieścić w Konstytucji Europejskiej odniesienie do „korzeni chrześcijańskich” czy też tego nie robić, znalazła się w sytuacji, w której czuje się nieswojo i w zakłopotaniu kulturowym. Propozycja ta, jak wszyscy dobrze wiemy, została odrzucona, ale relacja między wiarą a sekularyzmem dalej trwa i stawia kolejne pytania wobec których nie możemy być obojętni. Ponadto jak podkreśla Siedentop w swojej książce że fenomen „masowej imigracji i wzrost wielkich wspólnot islamskich poszerzyły w sposób znaczący obecność wierzących niechrześcijan. Sytuacja ta produkuje konsekwencje. Z jednej strony zamachy terrorystyczne, które przyzywają w sposób bardziej lub mniej egzaltowany imię Islamu, a z drugiej muzułmanie są często wzywani do tego by walczyli o zastąpienie prawa państwowego prawem szarijatu”. Konkludując pisze, że „wydaje się, że Islam ma relację sporną z sekularyzmem”.

 

Mons. Scotti podjął również trudny temat przyjmowania uchodźców, w tym wyznania muzułmańskiego – Z tego powodu chciałbym przytoczyć pewne wydarzenie, które, w formie krytyki na poziomie polityczno-instytucjonalnym, podkreśla nieuchronność pytań, które zadaliśmy. Pragnę mianowicie przypomnieć pewien fakt. We wrześniu br. Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, na sesji plenarnej Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego zdawał się być bardzo krytyczny wobec krajów, które nazywają siebie katolickimi, a nie chcą przyjąć muzułmańskich imigrantów. Nie wszystkie agencje informacyjne to przekazały. W tym miejscu chciałbym przytoczyć słowa jednej z włoskich gazet: „Wobec tych, którzy chcą ocalić swoje życie uciekając przed wojną, trzeba okazać solidarność i podjąć wysiłek podziału uchodźców”. Później dodał, że „są kraje, które to podejmują, ale niektóre państwa nie chcą tego robić. Tłumaczą: jesteśmy krajami katolickimi, dlatego nie chcemy przyjmować muzułmanów. Tego rodzaju argumenty są nie do przyjęcia, gdyż to ludzie są na pierwszym miejscu, a religia na drugim. Nie chodzi o muzułmanów, ale o ludzi”. To bezpośrednie oświadczenie, silne i mocne. Być może kancelarie polityczne powinny zastanowić się, o których krajach mówił Przewodniczący Komisji Europejskiej, jednak w tym miejscu chciałbym obrać inny kierunek – zauważa jednak przy tym strach związany z zamachami terrorystycznymi, których byliśmy przecież świadkami w Europie – W połowie września br., kard. Parolin, Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej, przy okazji swojej wizyty w ONZ, udzielił wywiadu jednej z włoskich gazet. Chciałbym w tym miejscu powtórzyć fragment jego przemówienia, które, jak sądzę, może również dopomóc naszej refleksji. Oto jego słowa: „Musimy nauczyć się żyć we wzajemnym szacunku i akceptacji. Niestety, dzisiaj jesteśmy świadkami odradzania się ekstremizmu i radykalizmu. Radykalizm charakteryzuje się zamknięciem się na tych, którzy nie są z nas i nie myślą tak, jak my. Aby rozwiązać ten problem, potrzeba wielkiej pracy, począwszy od wychowania nowych pokoleń w duchu szacunku. Używam słowa szacunek, gdyż na forum ONZ mówi się o tolerancji, twierdząc, iż jest to najwłaściwszy termin. Trzeba podjąć raczej wzajemny szacunek, w świetle którego każdy byłby akceptowany za to, kim jest, a razem można skonstruować coś lepszego i większego”