Polski handel obawia się nowego podatku



Podatek obrotowy miał być skutecznym orężem polskiego rządu przeciwko zagranicznym sieciom handlowym, które zaniżają w świetle prawa swoje dochody. Pojawia się wiele głosów, iż tacy potentaci jak Biedronka sobie poradzą, gorzej wyglądać będą już szanse sieci z polskim kapitałem.

Na sklepach sieci Lewiatan pojawiły się w ostatnim czasie bilbordy, które sugerują, iż zapowiadany przez rząd podatek będzie oznaczał ,,pogrzeb polskiego handlu”. Na 11 lutego handlowcy zapowiadają protest pod Sejmem.

 

Pod względem handlowym polska gospodarczo przypomina nieco kraj neokolonialny. Zagraniczne sieci wyrzucają z rynku małe polskie podmioty, które nie mają szans na równą konkurencję z dużym kapitałem. Na dodatek przy wykorzystaniu zabiegów obniżających księgowo dochody, zagraniczne sieci płacą mniejszy podatek, co przynosi straty Skarbowi Państwa. Najpopularniejszą metodą jest kupowanie w centrali sieci w innym kraju usług marketingowych, które teoretycznie obniżają dochody firmy, przez co podstawa opodatkowania jest niższa. Praktycznie te pieniądze są po prostu transferowane z Polski za granicę.

 

Rząd chcąc ukrócić ten proceder planuje wprowadzić podatek od obrotów dla największych sieci handlowych. Załapią się jednak również na niego polskie sieci jak Polo Market czy dyskonty jak wspomniany Lewiatan.

 

W rezultacie pojawiają się obawy, iż coś co miało pomóc polskiemu handlowi, może go po prostu dobić.

 

Przeciwko zapowiadanemu podatkowi protestuje NSZZ Solidarność.