Rozwód maksymalnie w 40 dni? Kukiz15 szykuje rewolucje



Fot: Laura Nubuck / sxc.hu

W ubiegły poniedziałek w Sejmie z inicjatywy bydgoskiego posła Pawła Skuteckiego zaproponowano projekt ustawy zakładający rewolucyjne zmiany w kodeksie rodzinnym i opiekuńczym. Proponuje się m.in. wprowadzenie obligatoryjnego terminu, w którym sąd musi rozpatrzyć pozew rozwodowy. Zapewne spotka się to z oporem części środowisk konserwatywnych, dość krytycznie ten pomysł ocenia bydgoska radna Grażyna Szabelska.

Projekt ustawy powstał we współpracy z organizacją Dzielny Tata. Tworzą ją ojcowie, którzy uważają, że są pokrzywdzeni przez polskie sądy. Oczekują oni wprowadzenia obligatoryjnej tzw. opieki naprzemiennej. Czyli sądy mają orzekać, iż dzieckiem na zmianę opiekuje się matka i ojciec. Psychologowie nie są jednoznaczni w ocenach takiej formy sprawowania opieki. Ks. Mirosław Kosek, który zajmuje się zagadnieniami dotyczącymi rodziny, uważa, że doprowadzi to do uprzedmiotowienia dziecka.

 

Dzisiaj możliwe jest orzekanie o opiece naprzemiennej, ale ostateczną decyzję, po zbadaniu sytuacji rodzinnej, wydaje sąd.

 

W projekcie ustawy zaproponowanym z inicjatywy posła Pawła Skuteckiego znajdują się jednak takie zapisy, jak oczekiwanie wydawania wyroku w sprawie rodzinnej w ciągu maksymalnie 40 dni. Swego czasu Janusz Palikot proponował, aby rozwodów udzielały gminy, a nie sądy, w maksymalnie 30 dni, z zaznaczenie, iż takiego trybu nie będzie można stosować w przypadku dzieci małoletnich. Projekt posła Kukiz15 w pewnym sensie podbija tutaj stawkę. W uzasadnieniu czytamy, iż ,,miarą więzi rodzicielskiej jest czas” – Proces sądowy w sprawach rodzinnych czy opiekuńczych – związanych z dzieckiem – nie powinien trwać dłużej niż 40 dni. Te sprawy normatywnie bardzo proste. Rodzicom i dziecko należy się ochrona prawna w przypadku rozwodu czy rozejścia się.

 

Dla bydgoskiej radnej Grażyny Szabelskiej (PiS), która zajmuje się tematyką ochrony rodzinny, takie rozumowanie jest absurdalne – To jest pójście na łatwiznę i wyjście naprzeciw rozbijaniu rodziny.

 

– Tego typu zapis sprzyjać będzie rozwodom, co nie jest zgodne z interesem rodzinny. Powinniśmy pierw oferować mediacje oraz musi być też czas do namysłu, aby przemyśleć tę trudną decyzję – powiedziała nam radna.

 

Szabelska uważa, że powinniśmy pójść bardziej w kierunku rozwiązań proponowanych przez Fundację Taty i Mamy, która zbierała w przeszłości podpisy pod petycją, postulując o wydłużenie okresu pomiędzy złożeniem pozwu rozwodowego do pierwszej rozprawy do roku, tzw. okresu refleksji. Fundacja Taty i Mamy oczekuje również obowiązkowego kursu dla małżonków, o skutkach rozwodu dla psychiki dziecka. Organizacja opiera się głównie na doświadczeniach norweskich, gdzie podjęto zdecydowane kroki przeciwko fali rozwodów. W swoim raporcie Fundacja Taty i Mamy przedstawia wyniki badań Instytutu Galluba, z których wynika, że 74% kobiet i 60% mężczyzn żałuje po latach, iż nie walczyło o utrzymanie swojego pierwszego małżeństwa.

 

– Państwo powinno wspierać w rodzinę, która znalazła się w kryzysie i pomagać z niego wyjść – dodaje Szabelska.

 

Poseł Kukiz15 proponuje w swoim projekcie również inne zmiany, jak odejście od orzekania przez sądy o winie lub umożliwienie składania pozwów rozwodowych przez organizacje pozarządowe.

 

Projekt musi pierw zostać wniesiony do prac Sejmu. Żeby to nastąpiło musi go poprzeć przynajmniej 15 posłów. Bez problemu ten wymóg spełnia klub Kukiz15, choć problemem może być przekonanie do inicjatywy wszystkich członków, gdyż tworzą go również posłowie o poglądach konserwatywnych.