Tego nikt się nie spodziewał. Siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz sprawili w Bełchatowie ogromną sensację.
Po przegranej w fatalnym stylu środowej potyczce z Lotosem Treflem Gdańsk nikt nie spodziewał się, że podopieczni Piotra Makowskiego będą na trudnym terenie w Bełchatowie mogli powalczyć o jakiś korzystny wynik. – W pełnym składzie trenujemy dopiero od grudnia, ale kadra jest taka jaką widzimy i trzeba sobie z tym radzić – mówił Makowski przed wyjazdem do Bełchatowa. Wśród miejscowych z powodu kontuzji zabrakło Mariusza Wlazłego.
Jednak tego, co stało się na parkiecie wielokrotnego mistrza Polski nie spodziewał się chyba nikt. Jeszcze do połowy pierwszego seta zanosiło się na to, że bełchatowie pewnie zwyciężą 3:0, bo do drugiej przerwy technicznej PGE Skra prowadziła 15:10. Potem nastąpiło coś w rodzaju przebudzenia gości. Świetnie grał wprowadzony na plac gry Łukasz Wiese, który karcił rywali skutecznymi atakami, dzięki czemu Łuczniczka zwyciężyła 25:23.
Drugi i trzeci set przebiegał już w znacznie innym tonie. To bydgoszczanie lepiej prezentowali się w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła i z każdą akcją odskakiwali przeciwnikom. Zmotywowani dobrą grą własną i słabą postawą rywali siatkarze Łuczniczki rozkręcili się w ataku do tego stopnia, że skończyli 16 z 21 ataków.
Jeszcze trochę walki było w końcówce trzeciego seta, kiedy bełchatowie mieli szanse na odmianę losów sobotniego spotkania. Przy wyniku 22:23 dobrze jednak spisał się Jakub Jarosza, który został wybrany także MVP całego spotkania, a schodzącym do szatni siatkarzy PGE Skry żegnały przeraźliwe gwizdy.
PGE Skra Bełchatów – Łuczniczka Bydgoszcz 0:3 (23:25, 21:25, 22:25)
PGE Skra: Uriarte, Kłos, Conte, Gromadowski, Wrona, Marechal, Piechocki (libero) oraz Lisinac, Janusz, Rodriguez.
Łuczniczka: Radke, Nowakowski, Ruciak, Jarosz, Kosok, Wiese, Żurek (libero) oraz Wolański, Krzysiek, Bonisławski.
MVP spotkania: Jakub Jarosz.