Próba zorganizowania takiego przedsięwzięcia na Starym Rynku przez Bydgoską Tradycję Bazarową zakończyła się fiaskiem – nie było bowiem chętnych wystawców. Nikt inny również się nie garnie do przygotowania takiego przedsięwzięcia.
Kupcy zawsze prowadzą prostą kalkulacje – interes jeżeli mają w niego wejść musi być dla nich opłacalny. W przypadku bydgoskiej skoro uliczny handel jest znikomy, to można wysnuć opinie, że jest on zbytnio opłacalny. Dlaczego?
Tematem zajmowaliśmy się już w lipcu. Na jednej z konferencji prasowych prezes ByLOT, organizacji która cyklicznie organizuje na starówce jarmarki, przyznał, że stawki jakie pobiera Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej za korzystanie z przestrzenni publicznej są zbyt wysokie. Podkreślił przy tym, że ByLOT jest wstanie organizować jarmarki, ale dopłaca wystawcą do tych kosztów z pieniędzy otrzymywanych w ramach dotacji z Urzędu Miasta.
W przypadku przedsięwzięć komercyjnych, a takimi są jarmarki, przyjęto w ZDMiKP kalkulacje 10 zł za metr kwadratowy. Dla stoiska jest to zatem kilkadziesiąt złotych dziennie. Tak wysoka stawka wpływa negatywnie na rentowność tego typu przedsięwzięć.
Na tle innych polskich miast bydgoskie stawki są dość wysokie. Obniżenie opłaty do poziomu bliskiego Warszawie, gdzie opłata za imprezy komercyjne wynosi 3 zł za metr mogłoby zwiększyć liczbę jarmarków w centrum miasta.
W Bydgoszczy nie ma klimatu dla Jarmarku Bożonarodzeniowego