Dzisiaj (wtorek) w Luksemburgu przedstawiciele państw tworzących Unię Europejską mieli upoważnić liderów UE do podpisania umowy handlowej z CETA. Spotkanie zakończyło się jednak fiaskiem, z powodu braku zgody ze strony Belgii. Tematowi CETA poświęcony będzie czwartkowo-piątkowy szczyt przywódców unijnych.
Zgody na zawarcie umowy z Kanadą nie wyraził rząd Walonii, jednego z regionów w Belgii. Zgodnie z belgijską konstytucją, w takiej sytuacji belgijski Rząd Federalny nie może wyrazić zgodę na podpisanie umowy o wolnym handlu między UE a Kanadą. Waloński parlament negatywną opinie wobec CETA wyraził w ubiegłym tygodniu. Rząd Federalny oraz przedstawiciele Komisji Europejskiej próbowały przekonywać Walończyków, do dzisiaj się nie udało jednak osiągnąć w tej materii porozumienia. Jak przyznaje waloński premier Paul Magnette jego region nie otrzymał wystarczających gwarancji, które rozwiałyby wątpliwości wobec umowy CETA. Walonia uznawana jest za biedniejszą połowę Belgii. Region liczy niecałe 3,5 mln mieszkańców, więc jest niespełna dwa razy większy od województwa kujawsko-pomorskiego.
W ubiegłym tygodniu w całej Unii Europejskiej odbywały się protesty przeciwko zawarciu CETA. Protestowano również w Polsce, w Bydgoszczy w ostatnią niedziele pod Urzędem Wojewódzkim pikietowali działacze Młodzieży Wszechpolskiej. Przeciwne CETA są również organizacje lewicowe. Polski rząd na chwilę obecną akceptuje założenia CETA dotyczące zniesienia ceł pomiędzy UE a Kanadą. Wielkość eksportu z Polski do Kanady jest bowiem trzykrotnie większa od importu. Nie ma na chwilę obecną natomiast ostatecznego stanowiska w chociażby kwestii stosowania trybunałów arbitrażowych. CETA obawiają się polscy rolnicy, bowiem w Kanadzie stosowana jest powszechne genetyczna modyfikacja, która sprawia, że rolnictwo za oceanem jest tańsze.
Swój sprzeciw wobec CETA wyraziła w ostatnim czasie Komisja Krajowa NSZZ ,,Solidarność”:
W przemyśle, handlu, usługach, a nawet w służbie zdrowia czy w edukacji decyzje będą należały nie do demokratycznych władz państwa narodowego, lecz do wielkich korporacji. Umowa zmierza do zwiększenia uprawnień międzynarodowych korporacji kosztem ograniczenia praw pracowniczych, konsumenckich i obywatelskich mieszkańców UE oraz Kanady. CETA narusza też w sposób oczywisty suwerenność państw-sygnatariuszy w dziedzinie stanowienia prawa oraz ochrony interesu publicznego.
CETA poprzez mechanizm ICS (ang. Investment Court System, czyli ponadpaństwowy sąd arbitrażowy do rozwiązywania konfliktów korporacje-państwo), daje korporacjom możliwość zaskarżenia praktycznie jakiejkolwiek wewnątrzkrajowej lub wewnątrzwspólnotowej regulacji prawnej, jeśli w ocenie korporacji zagraża ona jej spodziewanym zyskom. Co warte szczególnego podkreślenia, pozwy te będą rozstrzygane przez zewnętrzne trybunały arbitrażowe, czyli z pominięciem systemu sądowniczego funkcjonującego zarówno na poziomie poszczególnych krajów, jak i Unii Europejskiej. Z kolei poprzez zawarty w umowie mechanizm „współpracy regulacyjnej” korporacje zyskają prawo do bezpośredniego uczestniczenia w procesie stanowienia prawa zarówno na poziomie poszczególnych krajów, jak i Unii Europejskiej.
Przyjęcie umowy niesie ze sobą również ogromne ryzyko zalania polskiego rynku przez tanią, genetycznie modyfikowaną żywność z Kanady oraz innymi produktami spożywczymi wątpliwej jakości, których obecnie nie można importować do Polski. Kanada jest jednym z trzech największych producentów żywności modyfikowanej genetycznie na świecie. Prawo obecnie obowiązujące w Polsce chroni konsumentów przed taką żywnością. Tania, niskiej jakości żywność z Kanady zagraża polskiemu rolnictwu, całemu przemysłowi spożywczemu oraz przede wszystkim polskim konsumentom.