Tuż przed świętami Bożego Narodzenia zapowiadano na konferencji prasowej nowe otwarcie dla Parlamentarnego Zespołu Miłośników Ziemi Bydgoskiej, który miał blisko współpracować z prezydentem Bydgoszczy, radnymi wojewódzkimi i radnymi miejskimi. Od samego początku patrzałem na tę formę organizacyjną z dużą nutą sceptyczności, mając w pamięci niezbyt owocne funkcjonowanie zespołu w poprzedniej kadencji. Nikt nie potrafił mnie po prostu przekonać, że teraz będzie inaczej.
Prawie miesiąc musiał minąć, aby zespół się po raz pierwszy zebrał. Jak informuje strona internetowa Sejmu, pierwsze (na dodatek jedyne) spotkanie zespołu odbyło 14 stycznia. Wybrano na nim prezydium na czele którego stanął poseł Latos, potem mamy aż 6 wiceprzewodniczących i tylko 3 członków zwyczajnych. Taka organizacyjna budziła moje wątpliwości, gdyż uważam, że tak rozległe prezydium nie służy sprawnemu podejmowaniu decyzji.
W polityce nie chodzi jednak o strukturę organizacyjną, ale o realne efekty działalności parlamentarzystów, stąd też odejdę już od zespołu parlamentarnego, aby przejść do rozważań jak wygląda działalność ponad podziałami jego członków i jakie niesie ona efekty dla Ziemi Bydgoskiej. Niezależnie czy działamy we formalnym ciele (jak zespół parlamentarny), czy w nieformalnej formie, to podstawą jest sformułowanie sobie celów. W tym wypadku zapewne usłyszymy, że tym celem jest dobro Bydgoszczy. Skutecznej polityki nie będzie prowadzić, jak się tego ,,dobra Bydgoszczy” nie opisze w bardziej szczegółowych celach. I tutaj w moim odczuciu pojawia się przyczyna kryzysu we współpracy dla ,,dobra Bydgoszczy”. Dla mnie faktycznie istniałoby nowe otwarcie, gdyby rozpoczęto współpracę o wypracowania jakiejś strategii działania na obecną kadencję, dobrze byłoby spojrzeć jednak dodatkowo w perspektywie przynajmniej 8 lat do przodu.
Nic takiego nie powstało, przez co trochę ta działalność parlamentarna dla okręgu stała się chaotyczna. Współpracę udało się zbudować tak naprawdę tylko i wyłącznie wokół inicjatywy obywatelskiej utworzenia Uniwersytetu Medycznego w Bydgoszczy. Dość często pojawia się też tematyka budowy drogi S-10, ale służy ona bardziej jako oręż do walki posłów opozycji z posłami koalicji.
Priorytety na kadencję nakreślił co prawda prezydent Rafał Bruski i medialnie zaapelował do posłów o wsparcie ich ponad podziałami politycznymi. Niestety trudno w tym nie zauważyć gry politycznej pomiędzy PO – PiS, bo gdy prezydent jeszcze kilka tygodni temu mówił, iż liczy na utworzenie Zarządu Dorzecza Wisły, zadania które przerosło poprzedni rząd, to brzmi to po prostu groteskowo.
W efekcie o wielu problemach i sposobie ich rozwiązania ponad podziałami politycznymi, tak naprawdę się nie dyskutuje. Mam tutaj na myśli chociażby zmianę Koncepcji Przestrzennego Zagospodarowania Kraju do 2030 roku oraz nomenklatury statystycznej NUTS Eurostatu. Czyli działań, które posłużyłyby zakończeniu postrzegania Bydgoszczy i Torunia jako Dwumiasta. Jak pokazuje przegrana przez Bydgoszcz batalia o ZIT, ta kwestia ma duże znaczenie. Dla części posłów jest to czarna magia, zaś pozostali nie widzą jakoś potrzeby, albo nie mają pomysłu, na próbę zmiany tych zapisów.
Do tego dochodzą drogi wodne, które w polityce nowego rządu będą traktowane w sposób specjalny. Tutaj dostrzegam tylko indywidualną działalność posła Łukasza Schreibera oraz pewne działania posła Pawła Skuteckiego. Pomiędzy tymi politykami nie było jednak żadnej współpracy, pomimo iż należą oboje do zespołu Miłośników Ziemi Bydgoskiej. Z inicjatywy Skuteckiego powstał zespół parlamentarny poświęcony drogom wodnym, do którego z okręgu bydgoskiego zapisał się tylko poseł Piotr Król. Podejrzewam, że ten zespół za chwilę wpadnie w impas, przez co będzie bardziej klubem dyskusyjnym dla części parlamentarzystów z naukowcami, gdyż polityka dotycząca dróg wodnych będzie powstawała w ministerstwach.
W takim zespole roboczym przy Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej pracuje bydgoski radny Rafał Piasecki, który blisko współpracuje z posłem Schreiberem. Efekty tej współpracy widoczne są chociażby w stanowiskach Rady Miasta Bydgoszczy, która stara się reagować na bieżąco na powstającą sytuację. Dzieje się to jednak wszystko niezależnie od parlamentarzystów, zespołów parlamentarnych, bez współpracy z nimi.
Powyższe spostrzeżenia są dość krytyczne wobec parlamentarzystów. Chciałbym jednak, aby ta publikacja miała przede wszystkim wymiar konstruktywny. Pozytywnie odniosłem się do działań na rzecz Uniwersytetu Medycznego, gdzie ta współpraca wygląda obecnie najlepiej. Dziać się może tak dlatego, że jest to inicjatywa obywatelska. Uważam, że większy udział czynnika obywatelskiego w kształtowaniu celów dla parlamentarzystów, znacznie mógłby ułatwić wyjście z powstałego kryzysu we współpracy dla Bydgoszczy. Tuż przed wyborami o powstanie takiej strategii ponad podziałami apelował poseł Tomasz Latos. Szkoda, że po wyborach ten pomysł umarł.
Publikacja opublikowana po raz pierwszy na łamach PopieramBydgoszcz.pl