Teolog dr Jan Przybył mówi o konsekwencjach wycofania zasad etycznych z życia gospodarczego oraz o skutkach traktowania ideologii oświeceniowo-liberalnej jako rodzaju świeckiej religii. Jego wykład zorganizowało warszawskie Centrum Edukacyjne Powiśle.
Czy prawa wolnego rynku rządzonego ,,niewidzialną ręką” traktowane są przez niektórych jako bożek? Podjęte przez doktora Przybyła rozważania wydają się obecnie szczególnie na czasie, gdy toczy się debata publiczna na temat ograniczenia handlu w niedzielę oraz sprzedaży alkoholu w nocy (tak naprawdę chodzi o handel w nocy, bowiem sklepy całodobowe funkcjonują głównie z uwagi na sprzedaż alkoholu).
– Bożek to jest po grecku „idol”, czyli po staropolsku „bałwan”. Niektórzy ludzie zrobili bowiem sobie z wolnego rynku właśnie idola. Zrobili z niego wręcz religię. Religia ma dogmaty. Wolnorynkowcy też operują pewnymi pojęciami, które traktują jak dogmaty. Są one niewzruszalne – tłumaczy dr Przybył. – Skąd my to znamy? Otóż z Oświecenia, z koncepcji oświeceniowych, z których te idee się wywodzą. Hutcheson czy Adam Smith byli ludźmi tej epoki. Ówczesne pojęcia korespondują z deizmem. Najwyższy, Pan Bóg (bo w Boga jednak wierzyli) stworzył Wszechświat, który funkcjonuje według praw mu przypisanych, praw natury. Według deistów, są one niezmienne i niewzruszalne. Nawet sam Pan Bóg ich już zmienić nie może. Tak samo jest z ludźmi, którzy wierzą w religię wolnorynkową, uważając że prawa rynku są niewzruszalne bo rządzi nimi jakaś „niewidzialna ręka”. Otóż jest to głęboko niechrześcijańskie. W chrześcijaństwie nie ma czegoś takiego, jak „niewidzialna ręka rynku”. W chrześcijaństwie działają dwie siły: dobre – Boże i siły ciemne – piekielne. Ale w tej tradycji są to w obu przypadkach siły osobowe! Rynek nie jest osobą. Przypisywanie takich cech rynkowi jest bardzo dużym błędem logicznym. Wiemy, że to tylko przenośnia, ale wielu ludzi traktuje to wręcz dosłownie. To jest koncepcja masońska, wolnomularska: Wielki Budowniczy nakręcił zegar i nawet On nie może już niczego zmienić
– Czy my jesteśmy poddani jakimś bezosobowym, niewidzialnym siłą? No nie jesteśmy zwierzętami, jeżeli widzimy, że coś jest nie tak, to mamy prawo i obowiązek wręcz to korygować – dodaje dr Jan Przybył.
Jego rozumowanie zatem zmierza w kierunku, iż wolny rynek powinien służyć ludziom, wyrażając sprzeciw myśleniu, iż to ludzie powinni swoje postawy dostosowywać do dogmatów wolnego rynku.
Źródło: Dziennik Narodowy