Mój Literacki Mistrz



Fot: Arkadiusz Latos Photographe

Ilekroć myślę o poezji i pojęciach z nią spokrewnionych nie mogę w tych rozważaniach pominąć postaci Zbigniewa Herberta.

Ilekroć myślę o poezji, przypominają mi się nazwiska wielu literatów, ale właśnie z autorem „Pana Cogito” czuję dziwną wieź, która czyni mnie odporniejszym na wypaczenia współczesnego świata.

Bardzo cenię późną twórczość poety. Aktualnie przeżywam fascynację dwoma tomikami wierszy wydanymi już w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku: „Rovigo”, oraz „Epilog Burzy”. Ten drugi tomik wierzy to zapiski człowieka zmagającego się z nadchodzącym kresem życia i przemijaniem, wiersze będące swoistym testamentem mistrza.

 

Herbert był uosobieniem niepokorności. Całe swoje życie stawiał opór totalitarnym systemom, ideologiom, a o wolną Polskę walczył zarówno w czasie PRL, jak i za czasów tzw. III RP. Od początku życia w stalinowskim państwie jasno określał nową rzeczywistość: „okupacja”, „dżuma i cholera”, czy później „UBekoland”.

 

Swój pierwszy tomik wierzy oddał do druku dopiero na fali tzw. „odwilży” w 1956 roku. „Rok 1956 załamał mit inżynierów dusz, załamał mit politycznej użyteczności tych, którzy wierszami, obrazami, symfoniami, popierali system” jak to ujął Herbert. Poeta wcześniej publikować nie chciał gdyż musiałby podporządkować się nurtowi bolszewickich gniotów, tak jak exemplum Wisławy Szymborskiej, piszącej w okresie socrealizmu wiernopoddańcze wiersze na cześć Lenina, Stalina, czy rewolucji Anno Domini 1917.

 

Z biegiem lat Herbert publikował kolejne tomy poetyckie; „Hermes, Pies i Gwiazda”, „Napis”, czy „Studium Przedmiotu” oraz pisał sztuki teatralne, ale prawdziwy szczyt popularności osiągnął wraz z ukazaniem się tomów „Pan Cogito” oraz „Raport z Oblężonego Miasta”, które rozpowszechniane i cytowane w podziemiu antykomunistycznym / niepodległościowym stały się fenomenem vel hitem.

 

Ergo: słowa Herberta jako człowieka szanowanego zarówno w środowisku literackim, jak i w podziemiu politycznym, uchodziły za wiarygodny przekaz promotora konserwatyzmu i pielęgnowania etosu bohaterów. Wielokrotnie bronił polskości i wartości. Exemplum: „(…) nie znosił wyrzekania na Polaków. Kiedyś pojechał do paryskiej „Kultury” i Giedroyć z Miłoszem swoim zwyczajem gadali na Polaków. Wtedy Herbert zdjął spodnie i kazał się całować w polską dupę” (Janusz Szpotański, 1989), czy Jerzy Narbutt na łamach „Naszego Dziennika”: „Pamiętam jak (Herbert) zareagował gdy ktoś próbował obniżyć piękno akowskiego etosu. Po prostu walnął pięścią w stół i wyszedł ze mną na taras. A na tarasie huknął potężnym basem: PRECZ Z BOLSZEWIKAMI” (2008).

 

W III RP tuż po upadku ‘prlu” (nazwa Herberta Polski w latach 1944 – 1989) mimo podeszłego wieku, postanowił dalej walczyć o Polskę wartości które przyświecały mu przez całe życie. Ergo: wspierał lustratorów, domagał się wymierzania sprawiedliwości wobec byłych funkcjonariuszy UB, SB oraz komunistycznej nomenklatury. Paszkwile na jego temat o np. rzekomym nieprzystosowaniu do demokracji pisane przez ideowych przeciwników zwykł komentować np. tak: „Michnik stacza się po równi pochyłej” (1994).

 

Dzisiaj, po wielu latach od śmierci Zbigniewa Herberta wraca on do mnie ze swoimi wierszami, i życiowym przesłaniem jako drogowskaz i autorytet. Dzięki Niemu „we mnie jest płomień, który myśli” powtarzam sobie…

 

Olgierd Bondara, Niezależny Felietonista, piłkarz Stowarzyszenia Piłkarskiego ,,Zawisza”