W ostatnim czasie pisaliśmy o inicjatywie prezydenta Ryszarda Brejzy ,,Karta Inowrocławianina”, która upoważnia do specjalnych ulg w komunikacji miejskiej mieszkańców Inowrocławia. Tego typu rozwiązania działa dobrze od dłuższego czasu w Warszawie, ale jak ostatnio zauważyliśmy również została wdrożona w Poznaniu. Czy na poważnie zastanowimy się nad takim rozwiązaniem w Bydgoszczy?
W praktyce jest to transakcja wiązana – dostajemy dodatkową ulgę ale za coś. Dokładniej chodzi o płacenie podatków. Od miejsca gdzie z PIT rozlicza się podatnik zależy do jakiej gminy trafi część tego podatku. Samorządowcy oferując swoim mieszkańcom dodatkowe ulgi, chcą zatem zwiększyć wpływy z podatku PIT do swojego budżetu. Podatnik mieszkając w gminie podmiejskiej, mając możliwość tańszego podróżowania autobusami i tramwajami, może uznać, że bardziej opłaca mu się wesprzeć podatkiem dane miasto.
Jakby nie patrzeć zróżnicowanie cen biletów będzie rozwiązaniem sprawiedliwym. Komunikacja miejska w Bydgoszczy jest dotowana w dużym procencie z budżetu miasta. Bydgoszczanie dokładają do niej nie tylko zatem w cenie biletów, ale również ze swojego podatku.
W Poznaniu funkcjonuje coś takiego jak ,,Bilet Metropolitalny” okresowy, będący o kilkanaście procent tańszy o zwykłego. Rocznie zatem zaoszczędzić można na jego posiadaniu ponad 100 zł. Co istotne taryfa ta obejmuje również gminy podmiejskie pod Poznaniem, które zawarły umowy z miastem. Daje to możliwość zachęcenie podbydgoskich gmin do partycypacji w kosztach utrzymania komunikacji miejskiej.
Poznaniacy mogą płacić za przystanki
Poznań oferuje dość ciekawy system taryfowy jeżeli chodzi o bilety jednorazowe. Za 3 zł podróżować możemy na bilecie zaledwie 10 minut, za 4,60 zł przez 40 minut (z przesiadkami) lub na całej linii.
Znacznie taniej jeździ się już jednak na karcie PEKA w rozliczeniu za każdy przejechany przystanek. Pierwszy przystanek kosztuje podróżnego 60 groszy, kolejne dwa po 50 groszy, następne zaś już 34 grosze i mniej. Od 8 przystanku opłata wynosi 8 groszy.