Radny PiS jest gotów pokryć koszty dekomunizacji



Sprawą nierozwiązaną w Bydgoszczy do dzisiaj jest kwestia dekomunizacji. Rozstrzygnięcia w tej sprawie powinny zapaść w ciągu najbliższych dni, bowiem wojewoda ma czas do końca listopada, aby wydać stosowne rozstrzygnięcia zastępcze.

Przypomnijmy najważniejsze fakty – ponad półtora roku temu parlament uchwalił ustawę, która dawała czas samorządom na przeprowadzenie dekomunizacji, czyli usunięcie nazw nawiązujących do ustroju komunistycznego, do 1 września bieżącego roku. Nie wywiązanie się z tego terminu oznacza, iż wojewoda do końca listopada powinien wydać zarządzenia zastępcze. Większość dominująca w Radzie Miasta Bydgoszczy przeprowadzeniem dekomunizacji specjalnie nie była zainteresowana, stąd też udało się jedynie zmienić ulicę Józefa Powalisza na Jeremiego Przybory.

 

Kolejne ulice: gen. Zygmunta Berlinga, Oskara Lange, Teodora Duracza, Bolesława Rumińskiego i Zbigniewa Załuskiego będą musiały do końca listopada być zniesione przez wojewodę zarządzeniem zastępczym. Wojewoda Mikołaj Bogdanowicz zapewne o swoich planach poinformuje w najbliższym czasie. Ustawa obliguje wojewodę do skonsultowania przebiegu dekomunizacji z Instytutem Pamięci Narodowej.

 

Część bydgoskich publicystów jasno daje wyraz krytyczny wobec dekomunizacji. Podnoszony jest często argument kosztów jakie będą musieli ponieść przedsiębiorcy przy wymianie pieczątek – mieszkańcy po dekomunizacji przeprowadzonej przez wojewodę nie będą musieli wymieniać dokumentów, więc kosztów nie pokryją. Radny Prawa i Sprawiedliwości Paweł Bokiej postanowił wczoraj poinformować, że jeżeli faktycznie dla kogoś wydatek na poziomie 8-10 zł, za wymianę gumki z nadrukiem, będzie dużym problemem, takiemu przedsiębiorcy jest wstanie zrefundować ten koszt ze swojej diety radnego.