Również na prawicy Lech Kaczyński był krytykowany



Duże emocje zbudził spór wokół patronu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego na ostatniej sesji Rady Miasta Bydgoszczy. Byli tacy, którzy uznali, że bydgoscy samorządowcy przywracają PRL. Warto wspomnieć jednak, że krytyczne opinie wobec postaci byłego prezydenta to nie tylko domena polityków PO i SLD, swego czasu bardzo krytycznie postać tą skrytykował były wicemarszałek województwa Maciej Eckardt.

Prezentujemy fragmenty felietonu Macieja Eckardta (szefa Kujawsko-Pomorskiego Stowarzyszenie Endecja, stałego publicysty Tygodnika Bydgoskiego):

 

Lech Kaczyński przegra, bo nie będzie reprezentował całej prawicy. Głosów na niego nie oddadzą już środowiska eurosceptyczne, bo je upokorzył, kiedy z podpisania traktatu lizbońskiego uczynił irytujące show medialne. Nie zagłosuje na niego również elektorat orbitujący wokół Radia Maryja, bo mu nie ufa w takich sprawach jak obrona życia dzieci nienarodzonych czy polityka wobec Unii Europejskiej. Zresztą sam pan prezydent dystansuje się od tego środowiska, co ono doskonale wyczuwa i będzie o tym pamiętać w dniu wyborów. (…)

 

Minorowe nastroje wokół Lecha Kaczyńskiego pogłębiać będzie nadspodziewanie dobrze napompowany sondażowo Włodzimierz Cimoszewicz, który coraz częściej wyprzedza Kaczyńskiego w przedwyborczych rankingach. Jeśli udałoby się, o czym pisałem onegdaj, dogadać dwóm panom: Cimoszewiczowi i Olechowskiemu, to któryś z nich przy poparciu drugiego, mógłby bardzo poważnie zagrozić Tuskowi w drugiej turze i kto wie, czy przy korzystnym zbiegu okoliczności nie zgarnąć głównej wygranej. W takiej konfiguracji słuch o Lechu Kaczyńskim zaginąłby w turze pierwszej. (…)

 

Lech Kaczyński nie jest moim kandydatem. Jego prezydentura rozczarowała. Nienazwanie po imieniu zbrodni ukraińskich na Polakach w imię poprawnych relacji z Wiktorem Juszczenką, budowanie sojuszu z ewidentnym oszołomem i satrapą Saakaszwilim, groteskowe uzależnianie podpisania traktatu lizbońskiego od wyników irlandzkiego referendum, toczenie trzeciorzędnych bojów o czwartorzędne sprawy, nadpobudliwa proamerykańskość, mała zwartość intelektualna i niespójny przekaz intencji, to pierwsze z brzegu powody, dla których nie będę mógł oddać głosu na urzędującego prezydenta.

Ciekawi mnie w tym wszystkim, co zrobi owa mityczna narodowa część wewnątrz Prawa i Sprawiedliwości. Mityczna dlatego, że takiej w partii Jarosława Kaczyńskiego nie ma. Są na pewno patrioci, ale jest to patriotyzm a’la Józef Piłsudski, co z tradycją narodową ma niewiele wspólnego. W PiS-ie nie ma, czego nie dostrzegają komentatorzy, opcji, a tym bardziej grupy narodowej. Za taką próbuje uchodzić grono posłów oddelegowanych na odcinek Radia Maryja po to, by Prawu i Sprawiedliwości nie wymknęła się ważna część elektoratu, bez którego partii groziłby uwiąd.

Grupa narodowa w PiS-ie to kondotierzy Jarosława Kaczyńskiego, zawzięcie walczący o swoją pozycję w ramach partii. Ich znakiem rozpoznawczym jest utrzymywanie elektoratu Radia Maryja w specyficznym napięciu i transponowanie na jego grunt wytycznych płynących z partyjnej góry w taki sposób, by docelowy elektorat nie dostrzegł, że na prawicy poza PiS-em może istnieć życie polityczne. Ich rolą jest takie ogniskowanie uwagi na sobie, by nawet kontestując jakąś część linii politycznej partii, w odpowiednim momencie dokonać takiej syntezy poglądów, by jedynym pozytywnym układem odniesienia było Prawo i Sprawiedliwość.
 
Kondotierzy za chwilę z cała mocą uderzą, by udowodnić elektoratowi Radia Maryja, że Lech Kaczyński wprawdzie ma wady, jak każdy człowiek, ale jest jedyną skuteczną nadzieją na zatrzymanie liberalnego potopu, a PiS jedyną arką, która może Polskę przed potopem uratować. Zaczną się intelektualne i pijarowskie wygibasy, mające na celu udowodnienie, że miałka prezydentura Lecha Kaczyńskiego, była najlepszą od czasów II Rzeczypospolitej, pomimo wściekłych ataków mediów i kuksańców bezwzględnej konkurencji.

 

Będzie zatem na co popatrzeć i czego posłuchać. I już sobie ostrzę zęby na audycję „Rozmowy niedokończone”, kiedy po tyradach kondotierów, jakiś przytomny słuchacz RM zapyta: panie pośle, a dlaczego pan prezydent, którego pan tak pięknie i żarliwie broni, jest nagi?

 

 

źródło: Salon24.pl