W ubiegłym tygodniu Senat RP podjął uchwałę poświęconą upamiętnieniu Ofiar zbrodni NKWD z lat 1937-1938. Jest to ważny gest parlamentarzystów, bowiem o tym ludobójstwie mówi się bardzo mało, a jego Ofiary są wręcz zapomniane.
11 sierpnia 1937 r. ludowy komisarz spraw wewnętrznych ZSRS Nikołaj Jeżow, na polecenie Józefa Stalina, wydał rozkaz numer 00485, rozpoczynający tak zwaną „operację polską” NKWD. Jej cel stanowili Polacy zamieszkujący dawne ziemie kresowe Rzeczypospolitej, które na mocy traktatu ryskiego z 1921 r. objął w swoje władanie Związek Sowiecki – napisali senatorowie w uchwale – Dało to początek bezwzględnej akcji eksterminacyjnej, stanowiącej zbrodnię ludobójstwa, skierowanej przeciwko Polakom, której wyznacznikiem była wyłącznie polska narodowość. Porażająca skala tego ludobójstwa znajduje swoje odzwierciedlenie w liczbach. Pomimo że Polacy stanowili 0,64% ludności Związku Sowieckiego, wśród ofiar stalinowskiego „wielkiego terroru” w 1937 r. było ich ponad 15%. Niektóre szacunki z lat 1937–1938 wskazują nawet, że było to 20%. Zamordowano podówczas 111 091 osób, a kolejnych 28 744 skazano na wieloletni pobyt w łagrach. O bestialstwie zbrodniczego systemu świadczy fakt, iż masowym represjom i przesiedleniom poddawano także rodziny ofiar, w tym dzieci.
Na samym końcu Senat wyraża symboliczną deklarację – Senat Rzeczypospolitej Polskiej, nie chcąc dopuścić do wymazania z historii i pamięci społecznej cierpień Polaków zamieszkujących dawne ziemie kresowe Rzeczypospolitej, mając na względzie dziejową sprawiedliwość, chcąc prowadzić odpowiedzialną politykę historyczną, oddaje hołd Ofiarom „operacji polskiej” NKWD z lat 1937–1938 i oświadcza, że na Państwie Polskim spoczywa obowiązek przywrócenia Ich pamięci społeczeństwu polskiemu i całemu światu.
Warto przypomnieć, że 14 na cmentarzy parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego w Bydgoszczy, z inicjatywy IPN i kibiców Zawiszy, stanął symboliczny krzyż upamiętniający ofiary zbrodni polskiej NKWD.
– Polacy byli mordowani ze względu na narodowość. Mordowano ich masowo – najpierw na podstawie list zatwierdzanych w Moskwie, potem brano ofiary jak popadnie – mówił w okolicznościowej homilii ks. Marek Ristau. Przypomniał, że zakwalifikowanym do śmierci można było być z powodu polsko brzmiącego nazwiska.