Wartość Świeżaka to mniej niż 25 zł, choć wydać na niego trzeba przynajmniej 600 zł

Fot: aliexpress.com

Od kilku tygodni w Polsce mamy modę na ,,Gang Świeżaków”, maskotki przypominające owoce, które można zdobyć robiąc regularnie zakupy w ,,Biedronce”. Duża popularność Świeżaków to na pewno sukces marketingowy dyskontu, ale momentami też nie zdrowa sytuacja.

Żeby zdobyć Świeżaka trzeba uzbierać 30 punktów, a jeden punkt uzbieramy za wydane każde 40 zł na zakupy. Posiadacze karty lojalnościowej mogą uzyskać jeszcze dodatkowe punkty. Tak czy owak, żeby uzbierać wymagane 30 punktów musimy wydać na zakupy od 800 do nawet ponad 2 tys. zł.

 

Moda przede wszystkim ogarnęła dzieci, które chcą mieć Świeżaka i teraz wielu rodziców stanęło przed zadaniem zdobycia maskotki. Zapewne nie jeden z kupujących zdecydował się powiększyć zakupy, aby osiągnąć granicę 40 zł. Jak się już zaczęło zbierać naklejki, to szkoda przed zdobyciem Świeżaka robić też zakupy u konkurencji. Znane są mi też sytuacje wykłócania się klientów z kasjerem, chociażby w sytuacji, gdy fizycznie ten drugi nie dysponował naklejkami. Znane są też przykłady, gdy już po zdobyciu wymaganej liczby naklejek, pomiędzy szczęśliwcami doszło do awantury, o to kto jakiego Świeżaka weźmie (ograniczony wybór maskotek w sklepie). Nie wspominając już o bardziej marginalnych incydentach jak próba kradzieży. Niekiedy zatem mania Gangu Świeżaków staje się wręcz niezdrowa.

 

Okazuje się, że identyczne maskotki zakupić można przez internet z Chin. Wraz z dostawą zapłacimy około 6 dolarów, czyli w zależności od danego kursu będzie to dwadzieścia kilka złotych. Korzystając z bezpłatnej dostawy poprzez China Post musimy się liczyć jednak z oczekiwaniem bliskim dwóch miesięcy. Maskotki można bez problemu zamówić poprzez serwis aukcyjny Aliexpress.

 

Celem niniejszej publikacji jest natomiast pokazanie, jak niezdrowe emocje potrafią się wytworzyć wokół maskotki wartej 6 dolarów.