Wojciech Wencel „Epigonia” – Wiersze poza czasem



26 marca o godzinie 18.45, w Parafii pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny Wspomożycielki Wiernych w Niemczu koło Bydgoszczy, w salce przy plebani odbędzie się spotkanie autorskie Wojciecha Wencla. Autor będzie czytał wiersze z tomu wierszy pt. „Epigonia”.

„… nie ma idiomu poetyckiego czasu minionego i czasu teraźniejszego bo jest jedno wielskie morze języka poetyckiego poza czasem …” pisał niegdyś Jarosław Marek Rymkiewicz i takimi oto słowami (jest to motto utworu tytułowego) zaczyna się „Epigonia” Wojciecha Wencla.

 

Wiosną ubiegłego roku nakładem wydawnictwa ARCANA ukazał się intrygujący tom wierszy Wojciecha Wencla o tytule „Epigonia”. Nazywanie siebie Epigonem może być mylące bowiem owo określenie jest w środowisku literackim obelgą, Epigon równa się bowiem „bierny naśladowca”. Wojciech Wencel w później udzielanych wywiadach wyjaśnia; „Epigon znaczy dosłownie później urodzony, to ktoś kto rozminął się z własną epoką”.

 

I faktycznie Poeta z Matarni nie pasuje do dzisiejszej epoki, wyrażania swojego JA inaczej, ambitniej, bardziej nowatorsko. Wencel jest inny niż dzisiejsi „artyści”. W swojej twórczości czerpie z dziedzictwa literackiego epoki romantyzmu. Jego nowy tomik wierszy to również przede wszystkim poczucie silnej więzi z twórcami emigracji po II Wojnie Światowej; Janem Lechoniem, Kazimierzem Wierzyńskim, Stanisławem Balińskim, i wieloma innymi.

 

Olgierd Bondara, Niezależny Felietonista

 

 

Romantyczność

W sierpniu nad leśną mogiłą Lechonia

przy której czuwa już tylko Bóg

zdziczałe pszczoły harcują w begoniach

zbierając z kwiatów popiół na miód

 

I zaraz lecą w klasztorną aleję

między kaskady srebrzących się liści

tam w plastrach z wosku na nowo gęstnieje

to co już nigdy nie miało się ziścić

 

konfederacja służebnic krzyża:

gdy kończą pracę zastępy pszczół

siostry z zakonu świętego Franciszka

zawartość barci kładą na stół

 

ten miód jest mirrą dla ociemniałych

dzieci w ogrodzie poety nad wierszem

zmysłom przywraca moc czucia i wiary

świętą wonnością nasyca powietrze

 

i czuję wiatr który smaga policzki

ktoś gra mazurka ze starych nut

ułan na koniu cwałuje wzdłuż Wisły

i wierzę: jeszcze się zdarzy cud

 

jeszcze się zjawi na białej kasztance

Naczelnik tych którzy w prochu leżą

żeby wybiły się sny całopalne

z katakumb świata na niepodległość

 

podobno nic im nie wyszło w życiu

po bitwach gorycz po wierszach ból

skąd w takim razie na moim języku

słodki sakrament z wygasłych słów

 

Laski k. Warszawy, 9 sierpnia 2014

 

 

Dwie Miłości

Ty pójdziesz górą do domu Ojca a ja doliną

ciemną doliną gdzie się stoczyła raniona miłość

ty będziesz wołać mnie po imieniu z grani niebieskiej

ja ci odpowiem z głębi doliny złamanym szeptem

gdybyśmy granią biegli oboje byłoby prościej

ale nie umiem na dnie zostawić tamtej miłości

 

oni tu wszyscy – jak zapomniana rota przysięgi

pogruchotana składnia polskości Biblia wyklętych

w Ezechielową dolinę kości strącona mowa

hełmy jak słowa sprzączki jak słowa czaszki jak słowa

chciałbym się z tobą układać do snu w rozbłyskach planet

lecz moje serce jak nieśmiertelnik jest przełamane

 

z lewej komory płynie tętnicą miłość małżeńska

prawa komora gorzką miłością płuca napędza

ty się nasycisz przy stole Pańskim chlebem i winem

ja będę z nimi dzielił pragnienia czarną godzinę

byłoby piękniej gdybyśmy chatkę mieli z piernika

lecz muszę czuwać nad poległymi żeby oddychać