Kilka dni temu do Sejmu trafił projekt nowelizacji ustawy wdrożeniowej funduszy unijnych. Już wcześniejsze prace nad tym dokumentem budziły niechęć ze strony marszałków oraz innych samorządowców, którzy uważają, że rząd próbuje odebrać im kompetencje.
O co ten krzyk? Kontrowersje budzi chociażby proponowany zapis: Instytucja zarządzająca regionalnym programem operacyjnym informuje właściwego wojewodę o posiedzeniach komitetu monitorującego.
Kolejne zapisy nowelizacji nakładają obowiązek umożliwienia udziału wojewody w tych posiedzeniach w charakterze obserwatora, jeżeli wyrazi taką potrzebę. Również wojewoda będzie miał prawo delegować swojego przedstawiciela, jako obserwatora, do komisji oceniającej projekty w ramach Regionalnych Programów Operacyjnych.
Charakter obserwatora nie daje wojewodzie nawet prawa głosowania, ale zdaniem polityków opozycji jest to zamach na samorządy – PiS idzie po unijne pieniądze samorządów, chodzi o miliardy euro – stwierdza w tytule swojej publikacji Gazeta Wyborcza.
– Naszym zdaniem tego typu działanie jest ukierunkowane na możliwość wpływania administracji rządowej na decyzje podejmowane przez zarządy województw – stwierdza Anna Parzyńska-Paschke, rzecznik marszałka województwa wielkopolskiego, w rozmowie z Gazetą Prawną. W tej samej publikacji marszałek województwa podlaskiego Maciej Żywno obawia się, że dzięki nowym kompetencjom wojewodowie będą mogli wpływać na członków komisji konkursowych.
Ministerstwo Rozwoju zmianę ustawy wdrożeniowej uzasadnia powolną absorcją funduszy unijnych.
Już kilka miesięcy temu lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz zapowiedział protesty przeciwko przygotowywanej nowelizacji.