Czy politycy mogą być odpowiedzialni za zachorowania na odrę?



Fot: Christophe Libert

W tej publikacji nie przedstawimy nic nowego, przypomnijmy jedynie fragmenty naszych artykułów z ostatnich miesięcy. Wówczas przechodziły one bez większych emocji, ale w świetle informacji o rosnącej liczbie zachorowań na odrę na Mazowszu, ich znaczenie ulega zmianie.

 

Według stanu na 4 listopada w województwie mazowieckim stwierdzono 18 zachorowań na odrę. Chorobę którą wydawać mogłoby się, udało się wyeliminować za pomocą szczepień ochronnych, która może nieść za sobą dość ciężkie powikłania. Ognisko zachorowań pojawiło się głównie w powiecie pruszkowskim.

 

– Odra jest bardzo zakaźną i ciężką ostrą chorobą układu oddechowego. Wirus uszkadza nabłonek dróg oddechowych, co sprzyja ciężkim nadkażeniom bakteryjnym, których następstwami mogą być zapalenie płuc, zapalenie krtani i tchawicy, zapalenie ucha środkowego. Następstwem zakażenia wirusem odry są również zaburzenia odporności komórkowej, co dodatkowo potęguje skutki choroby – przestrzega na tym samym portalu (Medycyna Praktyczna mp.pl) prof. Leszek Szenborn, z Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.

 

Ochronę społeczeństwu przed odrą do tej pory zapewniał wysoki wskaźnik wyszczepialności. Od kilku lat Polska boryka się jednak ze zjawiskiem celowego unikania przez rodziców szczepienia swoich dzieci. W 2015 roku wojewoda kujawsko-pomorski za uchylanie się od szczepień nałożył 179 grzywien, już rok później był to wzrost do 383 mandatów.

 

Już wiosną dość niepokojący raport przedstawił Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny, z którego wynika, że stopień zaszczepienia w Polsce m.in. przeciwko odrze spadł w 2017 roku do 94%, gdy zdaniem epidemiologów wskaźnik bezpieczny zaczyna się od 95%. Już zatem z tych danych wynikało, że bezpieczeństwo epidemiologiczne w Polsce spadło.

 

W Bydgoszczy jak wynika z danych przedstawianych przez Państwową Inspekcję Sanitarną jest w miarę bezpiecznie. Goszcząca na majowej sesji Rady Miasta Bydgoszczy przedstawicielka tej instytucji oszacowała wskaźnik wyszczepialności na bezpiecznym 97% poziomie, jednocześnie skarżąc się, iż mamy niebezpieczny trend podważania obowiązkowych szczepień, który się nasila. Według danych inspektor, w Bydgoszczy z pełną premedytacją nie jest zaszczepionych ponad 100 dzieci.

 

– Nie mówię, że jest tragedia, ale widać pewien trend – mówił na lipcowej sesji sejmiku dr Jerzy Kasprzak, Wojewódzki Państwowy Inspektor Sanitarny, który skarżył się na coraz większą przebiegłość w omijaniu przepisów epidemiologicznych.- Na portalach społecznościowych podawane są porady jak postępować, aby opierać się jak najdłużej.

 

– Pacjenci nam nie ufają, ufają bardziej informacjom z internetu – skarżyła się na skutki fałszywych informacji pseudonaukowych, prof. Ewa Bernatowska, podczas odbywającej się w Bydgoszczy konferencji ,,Problemy współczesnego zakaźnictwa”.

 

Osoby unikające szczepień od pewnego czasu mają też wsparcie części polityków. W Bydgoszczy o zniesienie obowiązkowych szczepień walczy poseł Paweł Skutecki z Kukiz15. Zapewne jego współpracownicy po tej publikacji zarzucą nam tradycyjnie manipulowanie i próbę na siłę przypisywania im odpowiedzialności za ostatnie zachorowania. Faktem jest natomiast jednak to, że statystyki pokazują wprost, iż nasila się problem unikania szczepień ochronnych i osłabiania odporności zbiorowej w Polsce. Trudno jest też bagatelizować fakt o spadku poziomu wyszczepialności poniżej bezpiecznej granicy. Do póki za wypowiedziami polityków, często pod dany elektorat, nie będzie szła żadna odpowiedzialność, to problemy epidemiologiczne mogą się dalej nasilać. Poseł Skutecki został już ukarany naganą przez Komisję Etyki Poselskiej, gdyż publicznie sugerował, że lekarze broniący obowiązkowych szczepień, mogą być opłacania przez koncerny farmaceutyczne. Takie słowa są szczególnie niebezpieczne, bowiem budują niechęć do tych lekarzy, poprzez psychozę opartą o teorię spiskową.