Bydgoscy drogowcy przewidywali, że do Wielkiej Soboty na terenie tartaku przy ulicy Ujejskiego będzie pracował sprzęt budowlany, firmy budującej II etap Trasy Uniwersyteckiej. Do dzisiaj prowadzona jest tam jednak działalność typowa dla tartaków drewna i wszystko wskazuje na to, że przez kolejne tygodnie zbyt wiele w tej materii się nie zmieni. Dzisiaj nikt nie da sobie raczej ręki uciąć, że egzekucja tartaku nie będzie przeciągała się przez kolejne miesiące czy nawet kilkanaście miesięcy.
Zaczyna się zatem pojawiać niebezpieczeństwo kar umownych wobec firmy budowlanej realizującej inwestycję drogową oraz co gorsze – utraty dofinansowania z Unii Europejskiej w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego. II etap Trasy Uniwersyteckiej Bruksela dofinansować ma w 85%.
Sprawa tartaku jest dość złożona – pojawia się w niej bowiem wiele różnych wątków. Począwszy od tego, że ziemia na której pracuje tartak ma kilku właścicieli, przez co odszkodowanie przysługujące właścicielowi tartaku jest mniejsze od własności ziemi, przez kwestię na ile wojewoda chcąc działać w świetle prawa, może realnie przyśpieszyć egzekucję tartaku. Ten drugi spór być może będzie musiał dopiero rozstrzygnąć sąd, decydując o ewentualnych odszkodowaniach dla miasta. Jeżeli tak będzie, to trzeba się jednak liczyć z tym, że sprawa ciągnąć może się latami – na długo po zakończeniu perspektywy finansowej Unii Europejskiej.
W takim wypadku należy zadać sobie pytanie…
czy można było ten spór spróbować rozstrzygnąć bardziej mediacyjnie? Taki wniosek do prezydenta Bydgoszczy skierowała 23 stycznia bieżącego roku Komisja Gospodarki Przestrzennej. Dokładniej komisja zajmując się poziomem realizacji II etapu Trasy Uniwersyteckiej zaproponowała, aby do tematu wrócić pod koniec lutego, natomiast w tym okresie doszło do oficjalnych rozmów pomiędzy właścicielem tartaku Krzysztofem Pietrzakiem, a prezydentem Rafałem Bruskim. Wniosek taki złożył wiceprzewodniczący Rady Miasta Jan Szopiński – nie było głosów przeciwnych.
Prezydent wniosku komisji nie zrealizował, dwa dni później na posiedzeniu plenarnym Rady Miasta Bydgoszczy tłumaczył, że tryb wywłaszczenia w oparciu o ZRID, był najlepszym rozwiązaniem z punktu widzenia miasta – Tym trybem, bo to jest tryb najbezpieczniejszy dla strony publicznej, a tutaj są środki publiczne. Dlaczego? Bo przejmowanie działek wcześniej może się okazać, że jest niepotrzebne, bo np. nie uda się pozyskać pozwolenia na budowę. Jednym słowem – można pozyskać działki, a potem się okaże, że z przyczyn środowiskowych czy gruntowych można nie móc realizować inwestycji. To jest standardowy tryb, który został zastosowany – tłumaczył.
Przykład Trasy Uniwersyteckiej może okazać się wkrótce dowodem, iż tryb ZRID nie zawsze jest skuteczny. O dogadanie się stron poza ZRID apelował również wielokrotnie wojewoda.