RMF MAXXX poinformowało o dramatycznej sytuacji w klinice położnictwa, chorób kobiecych i ginekologii onkologicznej w Szpitalu Uniwersyteckim im. Jana Biziela w Bydgoszczy. 2/3 specjalistów nie podpisało porozumienia i klinika nie funkcjonuje prawidłowo. Część pacjentem żali się dziennikarzom radia, iż była odsyłana do domów.
W bydgoskim szpitalu im. Biziela odnotowano dość duży procent wypowiedzenia przez lekarzy rezydentów klauzul opt-out, w których wyrażają oni zgodę na pracę powyżej 48 godzin. Młodzie lekarze w ten sposób starają się skłonić ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła do ustępstw. Jeszcze przed Nowym Rokiem szacowano, że w Bizielu klauzulę wypowiedziało około 60 lekarzy rezydentów na 85 ogólnej liczby zatrudnionych. Dyrekcji szpitala udało się, co prawda z trudem, rozplanować grafik dyżurów na pierwszą połowę stycznia. Informacje podane przez RMF MAXX pokazują, że już po tygodniu pojawił się poważny kryzys w klinice położnictwa.
Na 18 zatrudnionych specjalistów, aż 12 nie przedłużyło kontraktów. Lekarzom nie spodobały się proponowane w kontraktach zapisy dotyczące nieograniczonej liczby dyżurów. Jak się dowiedzieliśmy, poprzez takie zapisy szpital chce z kolei zniwelować problemy powstałe poprzez wypowiedzenie przez rezydentów klauzu opt-out.
Minister na komisji był spokojny
W środę w obradowała sejmowa Komisja Zdrowia, na której minister Konstanty Radziwiłł podkreślał, że nie ma większych komplikacji z powodu działań rezydentów – Nie mamy do czynienia z żadną sytuacją krytyczną, wszystko jest pod kontrolą.
Minister przedstawił statystykę, z której wynika, że w skali kraju klauzule opt-out wypowiedziało 11% rezydentów, co w skali wszystkich lekarzy zaledwie daje 4%.
Problemy kliniki położnictwa pokazują, że 4% liczone z perspektywy Warszawy, w Bydgoszczy mogą oznaczać spore problemy dla pacjentek.